Cztery skocznie. Trzech Króli. Dwa historyczne sukcesy. A Stoch jest jeden. Ale wielki.

Kamil Stoch

66 Turniej Czterech Skoczni 2017/2018

66 TCS to już historia. Pierwsze emocje opadły. Po powrocie z ostatniego konkursu zdążyliśmy się wyspać i trochę wypocząć. Szacunek dla tych z młodego pokolenia, którzy błyskawicznie po powrocie musieli wrócić do swoich obowiązków – do pracy czy do sportowych rywalizacji, aby bez odpoczynku zostać na przykład mistrzem Mazowsza w futsalu. Brawo WY!

O tym co się wydarzyło w święto Trzech Króli w Bischofshofen jeszcze długo będzie się mówiło i pisało. Przypomnę: KAMIL STOCH wygrał drugi z rzędu TCS. Jest drugim w historii skoczkiem, który wygrał wszystkie cztery konkursy Turnieju. Wcześniej 16 lat temu zrobił to Sven Hannawald. Po trzecie, przy okazji Richardowi Freitagowi odebrał plastron lidera Pucharu Świata. Takie szybkie 3:0 !

Z perspektywy czasu, nawet krótkiego czasu, wydarzyło się więcej, niż ktokolwiek oczekiwał, przewidywał. Dwa i pół tygodnia temu po skokach w Engelbergu pisałem, że nastąpiło Przebudzenie Mocy w naszych skoczkach, ale kto by wtedy przypuszczał o potędze tego Przebudzenia. Jedyne zastrzeżenie to fakt, iż Moc jak to Moc – nie działa zawsze i na wszystkich.

W pierwszym konkursie w Oberstdorfie Kamil rozpoczął swój marsz po kolejne trofeum w karierze.

Życiowy sukces – trzecie miejsce i pierwsze swoje podium w Pucharze Świata zajął tam Dawid Kubacki. Super występ zaliczył Stefan Hula. Po piętach naszym deptał jedynie lider Pucharu Świata Richard Freitag – murowany kandydat do zwycięstwa w całym TCS przed jego rozpoczęciem.

W noworocznym konkursie w Ga-Pa na wysokości zadania stanął już tylko Kamil. Skakał fenomenalnie. Zawody wygrał po pięknych i dalekich skokach. Reszta naszych chłopaków jakby wypili o lampkę sylwestrowego szampana za dużo.

Kolej na Innsbruck.

I jak to bywa w Innsbrucku leje, wieje, słabe przygotowanie zeskoku, kompromitacja sędziów. Jakby tego było mało, po swoim skoku upada ten, który miał bić się z Kamilem o najwyższe cele – Richard Freitag. Jak się późnej okazuje, choć nic poważnego mu się nie stało, wycofuje się jednak z dalszego skakania w Turnieju. Pomimo całej gamy kompromitacji organizatorów Stoch radzi sobie tego dnia wyśmienicie. Zwycięstwo numer trzy. Reszta naszych skoczków w drugiej dziesiątce. Trochę lepiej niż Ga-Pa. Wydarzenia na skoczni spowodowały, że Stoch w całym Turnieju ma już prawie 65 punktów przewagi nad drugim Wellingerem.

I tak oto wyglądała sytuacja przed wydarzeniami w Bischofshofen: KAMIL STOCH – szansa na powtórkę wyczynu Hannawalda z przed 16 lat, zwycięstwo w całym TCS z ogromną przewagą na wyciągnięcie reki, , żółty plastron lidera Pucharu Świata do wzięcia.

Za dużo szczęścia naraz! Może i tak, ale na Kamila Stocha można liczyć, że jak jest szansa to należy ją wykorzystać. Całą. W 100 procentach!

I stało się. Piękne skoki. Nie zagrożone zwycięstwo w konkursie. Czwarte w całym 66 TCS. Nerwy opanowane. Perfekcyjna robota.

Kamil – jesteś wielki!

Pierwszy z gratulacjami podszedł Sven Hannawald. Kiedy spotkanie przy obiecanym piwie? Media milczą na ten temat-). Potem radość i runda honorowa na barkach Piotrka Żyły i Stefana Huli. Podeszli do polskich kibiców. Bo tego dnia austriacka skocznia była biało-czerwona. Znowu. Jak w kibicowskiej piosence – „gramy u siebie”. Po dawnej jaskini lwa nie ma śladu. Ani jaskini, ani lwa dawno tu nie widziano. Oczekiwanie na dekorację. Za konkurs i cały Turniej. Piękna uroczystość. Na koniec każdej dekoracji Mazurek Dąbrowskiego. Ponoć sam Adam Małysz robił audyt taśmy do naszego hymnu. Tym razem perfekcyjnie, dwie zwrotki. Nawet nasz trener Stefan śpiewa, choć nie rozumie co, ale śpiewa. I chwała mu za to. Na koniec obustronne (Kamil i kibice) uprzejmości. I gromkie DZIĘKUJEMY!

I tym razem dane nam było być tam, gdzie tworzy się nowa historia. Bo wyczyny Stocha jak i inne sukcesy naszych skoczków będą w księgach historii tej pięknej dyscypliny sportu.

Przyjemne jest spotkać znajomych polskich kibiców, z którymi znamy się z takich wyjazdów. Przyjaźnie trwają. Z tego też możemy być dumni, że mamy wiernych kibiców, nie tylko wtedy, kiedy jest sukces. Choć tym razem on jest – spektakularny.

Nie jesteśmy jeszcze nawet w połowie sezonu. Przed nami kolejne emocje. Mistrzostwa Świata w Lotach, nasze kultowe Zakopane, potem Igrzyska. Oby Mocy wystarczyło jeszcze. I cierpliwości też. A wtedy pięknie będziemy się bawić w Planicy. A na razie przy lampce nalewki malinowej świętujemy obecny sukces. Kolejnych sukcesów się nie boimy. Nalewkę mamy w zapasie.

1 komentarz do " Cztery skocznie. Trzech Króli. Dwa historyczne sukcesy. A Stoch jest jeden. Ale wielki.”

  1. Imielin pisze:Odpowiedz

    No i gitara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *