A co to się stanęło?

Problem Macieja Kota?

Trudno to wszystko opisać. „Z dużej chmury mały deszcz” – jakoś tak brzmi to przysłowie. Co gorsza, to nie pierwszy raz. Ktoś pamięta jeszcze zawody w Pjongczang? Chociaż nie! Przecież tam po raz drugi wygrał Maciek Kot! Kamil też raz stał na pudle. Więc o co chodzi?

No właśnie. O co tu chodzi?

Powiem krótko – chodzi o to, że są zwycięstwa, bardzo dobre miejsca naszych w każdych zawodach, a Stefan Kraft ma tylko 60 punktów straty do Stocha i to on zgarnął złoto na normalnej skoczni. Właśnie o to chodzi!

Powoli słyszę głosy (a niepokojące jest to, iż pochodzą one również od naszych skoczków), że rok temu takie miejsca bralibyśmy w ciemno. Ale przepraszam – nie tkwimy w sezonie 2015/2016, zmieniła się koncepcja prowadzenia drużyny i są tego efekty, bo nasi w tym sezonie wygrali już osiem konkursów PŚ.

No to znów zapytam z ironią – o co chodzi?

No chyba o to, że uznaliśmy, iż skaczą tylko Polacy, a cały świat będzie się przyglądał i oklaskiwał fenomen polskiej drużyny.

A… to oto chodzi? Tak, właśnie o to! Cóż, przyznam się i ja, że w pewnym sensie już po Willingen wręczyłem Kamilowi Kryształową Kulę i byłem pewny dwóch (minimum) medali w Lahti. A w drużynówce niech się tam inne nacje biją co najwyżej o srebro. Chodź, jedynie jako drużyna nie ponosimy strat i tu jest cały czas bardzo dobrze.

A tu proszę. Na HS 100 wygrywa Kraft, który nie błyszczał jak nasi na treningach i kwalifikacjach. Za nim regularnie dobry Wellinger i dalej niespodzianka – Eisenbichler. Choć na takich skoczniach różnice są niewielkie i dużą rolę odgrywa wiatr (i delikatnie mówiąc kontrowersyjne noty sędziów) wysoka forma naszych pozwoliła nam zająć miejsca: 4 – Stoch, 5 – Kot, 8 – Kubacki. Jedynie Żyła w drugiej dziesiątce.

No to jest dobrze, czy nie jest dobrze, bo sam się zgubiłem.

Jedno już teraz wiem na pewno. Nikt nic nie da za darmo. Mistrzostwa Świata jeszcze trwają i przed nami dwa konkursy. Puchar Świata skończy się dopiero za niespełna miesiąc.

Jedno jest pewne.

November będzie w Planicy!

 

A na razie… znów nasi brylują na treningach 😉

I jak żyć, jak żyć bez stresu? Nie da się.

Czekamy zatem do czwartku. A potem do soboty. Tylko nie chciałbym się znów pytać – co to się znowu stanęło?!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *