Dzisiaj, w szwajcarskim Engelbergu znowu usłyszeliśmy austriacki hymn narodowy wieńczący trzeci konkurs pucharu świata. Wygrał Andreas Kofler, który wyprzedził swojego rodaka Thomasa Morgensterna i trzeciego dziś Adama Małysza. W pierwszej dziesiątce znaleźli się również wspaniale skaczący dziś Stefan Hula 7 oraz Kamil Stoch 9, którzy wspólnie zapisali historyczny sukces w polskich skokach narciarskich.
A na wysokie miejsca Polaków, nadzieję dały już dzisiejsze kwalifikacje, w których Hula był 3!
W pierwszej serii warunki dyktowała pogoda, wyraźnie przeszkadzał wiatr, który często zmieniał swoje kierunki i siłę. I dlatego pierwsza seria konkursu była dość sensacyjna. Po jej zakończeniu prowadził Kofler, przed Hocke, trzeci był Pavel Karelin a czwarty fenomenalnie spisujące się dzisiaj Stefan Hula, który powtórzył swój daleki skok z kwalifikacji. Adam Małysz na półmetku był 17 a Stoch 21. Na dowód tego, że pierwsza część była wyjątkowa wskazują dalekie lokaty liderów klasyfikacji generalnej: Morgi był 7, Amman 15, Loitzl 21, Hautamaeki 23, Jacobsen 24, Bardal 26 czy Larinto 30!
Do drugiej serii nie zakwalifikowali się Ito, Hilde, Evensen, Janda, Romoeren czy Kasai. Pomimo tego, że podczas pierwszej serii bardziej los decydował o odległościach niż sami skoczkowie, jury dzisiejszych zawodów nie reagowało, a mogło!
I tak naprawdę, w pierwszej części konkursu, nie dało szans zawodnikom ostatniej dwudziestki na dobre skoki. A jeszcze rok temu moglibyśmy powiedzieć, że to tylko pogoda na to wpływała. Niestety, dziś już nie. A zatem co by było, gdyby jury zrobiło to na co pozwalają im aktualne reguły zawodów?
Mój scenariusz wygląda następująco. Hula mółgby dziś nie zająć tak dobrego miejsca (choć dzisiaj rzeczywiście imponował, to w pierwszej serii może mówić o dużym szczęściu), Stoch przy wyżej belce wykonałby lepszy skok i mógłby być spokojnie w szóstce najlepszych a Małysz skacząc na 137 metr w drugiej serii, zapieczętowałby swoje zwycięstwo. Bo nasi byli dzisiaj w gazie.
Adam swoim drugim skokiem ostrzegł, że przegrywa po raz ostatni z miernie zarządzającymi nowymi zasadami organizatorami zawodów pucharu świata. Dzisiaj Adam nie przegrał z Austriakami ale nie wygrał z jury.
Na szczęście decydenci opamiętali się i po przerwie wydłużyli rozbieg. I od razu ostatni konkurs w Engelbergu a raczej jego finałowa część nabrała barw i emocji. Do końca nie wiedzieliśmy na którym miejscu skończy Adam i Kamil i czy wytrzyma presję Stefan. Wszystko ułożyło się dobrze, nasi w finałowej serii skakali fenomenalnie. Gratulujemy im z całego serca historycznego występu.
Pomimo niedoskonałości ocen i decyzji jury zawodów, chciałbym aby Engelberg zapamiętano raczej jako udany. Naprawdę, z dnia na dzień nasi zaskakują co raz to lepszymi skokami a raczej nareszcie dowodzą o swoich wielkich możliwościach. Na Adama ciągle patrzymy z olbrzymim podziwem, cieszy wzrost formy Stocha i Huli.
I szczerze mówiąc, osobiście nie mogę sie doczekać kolejnych występów Białoczerwonych a upragnione pierwsze zwycięstwo Adama po tak długim czasie będzie smakowało jeszcze bardziej.