A już myślałem, że nic nie zmobilizuje mnie do podsumowania poprzedniego sezonu i zawodów o Mistrzostwo Świata w Lotach w Planicy. To że tam byliśmy wiecie z poprzednich artykułów.
Cały sezon był bardzo ciekawy. Nasz Adam skakał dobrze, a błyszczeć zaczął w najodpowiedniejszym momencie – przed Igrzyskami Olimpijskimi w Vancouver. Konia z rzędem temu, kto postawiłby znaczne pieniądze na fakt, że Małysz przywiezie dwa medale olimpijskie. I stało się! Dwa srebra zdobyte w pięknym stylu! Znowu gdyby nie Simon … !
Dlaczego tyle musieliście czekać na podsumowanie sezonu i relację z naszego pobytu w Planicy? No bo jak tu pisać o zawodach, w których mając medale w kieszeni zdobywa się dwa razy … CZWARTE MIEJSCA ! Adam mógł spokojnie walczyć o Mistrzostwo i medal, którego brakuje mu w kolekcji (proponuję zajrzeć do krótkich felietonów pt. Czy wiesz że…. – „Piotr Fijas ma coś, czego nie ma Adam Małysz”). Po dwóch skokach w I dniu miał przewagę ponad 30 pkt. nad walczącym o brązowy medal Andersem Jacobsenem , którą stracił swoim 3 i 4 skokiem. „Pudło” przegrał z Norwegiem o 0,4 pkt.! Czy ktoś zdaje sobie sprawę co to za strata na skoczni mamuciej i to w 4 odbytych skokach?!
Byliśmy w Kranjskiej Gorze na dekoracji medalowej. Jak Adam sam później powiedział to była najbardziej męcząca dekoracja w jakiej dotychczas jako skoczek uczestniczył ( na MŚ również wyróżnia się 6 zawodników ). Oliwy do ognia dolali bardzo liczni kibice norwescy. Ich piosenki na cześć Jacobsena nie dało się słuchać. Ta melodia prześladuje mnie do dziś!
No trudno. Może w konkursie drużynowym „Adam i reszta” trochę się zrehabilitują. Było wspaniale do I serii. Zajmowaliśmy „spokojne” trzecie miejsce. Do historycznego medalu brakowało tak niewiele. 5 Skok – Kamil Stoch, skok na 222,5 metra i swój rekord w długości lotu! Nad Finami zwiększaliśmy i tak już znaczą przewagę! (a propo Kamila: 100 lat na nowej drodze życia!). Po nim na belce usiadł Łukasz Rutkowski i skoczył całe…. 143 metry! Warunki miał fatalne i na dodatek po raz kolejny w tym sezonie popisał się Milan Tepes, który puścił w tych warunkach naszego skoczka. Chwilę potem rozwścieczył jeszcze polskich kibiców bardziej tym, iż pozwolił Finowi Olliemu Muotka oddać skok w lepszych warunkach. Po prostu – jego na belce przetrzymał, a Łukaszowi kazał skakać! Muotka też się nie popisał skacząc 166,5 metra. To jednak wystarczyło aby nadrobić stratę do Polaków i zdobyć brązowy medal. I tak w konkursie drużynowym zajęliśmy zaszczytne … 4 miejsce.
Miałem okazję zobaczyć Łukasza z bliska tuż po konkursie, który uciekł z polskiej ekipy i wraz z fizjoterapeutą Panem Kotem przebierał się … na parkingu. Nikt nie mógł wybaczyć tego, co zrobił Tepes. Na twarzy Łukasza widać było wielką rozpacz. Dołożyłem się do innych w słowach otuchy, ale widać było, że te słowa pocieszenia do niego nie dochodzą.
Czy muszę pisać w jakich humorach wracaliśmy ze Słowenii? Tak „cichej” drogi powrotnej nie pamiętam od czasu naszych wspólnych wyjazdów.
Chyba teraz rozumiecie dlaczego tak trudno było pisać o całym sezonie po takich pechowych MŚ w Planicy?
Pomimo pecha w Planicy sezon 2009/2010 dla naszej ekipy był udany. Adam przywiózł z Vancouver dwa srebrne medale i jak już pisałem w poprzednich artykułach jestem przekonany, że co najmniej połowa jego kibiców przestała już w niego wierzyć. Dobrze skakał Kamil Stoch i sezon skończył na 24 miejscu Pucharu Świata. Pokazał się Krzysiu Miętus i Dawid Kubacki. Jedynie bracia Kuba i Maciej Kot nie mogą zaliczyć sezonu do udanego. Wszystko zgarnął Simon Ammann. Puchar Świata wygrał w cuglach, w Vancouver walczył jedynie z samym sobą i bez problemu zdobył dwa kolejne złota olimpijskie. W Planicy, podobnie jak na igrzyskach, deptał mu po piętach jedynie Adam.
Rozczarowany może być Gregor Schlierenzauer. I już słyszę opinię jego fanów ( a przede wszystkim fanek ) że jest młody i ma czas. Ale obiektywnie patrząc Schlieri jest chimeryczny i od razu po nim widać frustrację, kiedy coś mu nie wychodzi. Drugi w PŚ, dwa brązowe medale IO, srebro w Planicy. Nie jeden skoczek takie osiągnięcia wziąłby w „ciemno” ale nie Gregor. On lubi wygrywać. Inne miejsca specjalnie go nie cieszą. Ale to oczywiście moja prywatna opinia.
Następny sezon to przede wszystkim MŚ w Oslo Holmenkollen w ulubionym miejscu na skakanie Adama Małysza. Po cichu wybieramy się tam. Ja osobiście wierzę, że Adam odegra tam „główne role”. I tyle.
Czy ktoś zorientował się już co pomogło mi zmobilizować się do podsumowania poprzedniego sezonu i nieudanych MŚ w lotach w Planicy? Skąd ta moja dalsza wielka wiara w Adama? Przeczytajcie kolejny artykuł!