Minął już tydzień od Mistrzostw Świata w Oslo. Powoli po tej imprezie pozostają wspomnienia i te dobre i te smutne. Ale nie ma na co narzekać – życie toczy się dalej a i sezon czas powoli kończyć.
Na przedostatni weekend ze skokami wybrano Lahti. Sobota to konkurs drużynowy. Zapewne można było pomyśleć, iż może to być powtórka z Oslo. A tu jednak mała niespodzianka. Naszym reprezentantom udało się stanąć na najniższym stopniu podium! Aż ciśnie się pytanie: czy tak nie mogło być na Holmenkollen? Pewnie mogło, ale tam czegoś zabrakło, a dokładnie super błysku Adama, świetnych skoków Stocha, „swojego” dobrego poziomu Piotrka i dobrego „dodatku” tego czwartego w teamie. Wszystko to było właśnie tu w Lahti.
W naszej drużynie zaczynał „ten czwarty”. Był nim Tomek Byrt. Skakał dobrze – 112,5 i 114 metrów. Potem swoje dołożył Żyła skokami na 118 i 119,5 metr. Świetny tego dnia Kamil oddał dwa równe skoki na 127 i 127,5 metra. Resztę zrobił Adam. Pierwszy skok oddał na odległość 126,5 metra. W drugim znokautował wszystkich najdłuższym skokiem 131,5 metra. Tym samym odparł atak Niemców. Nasza przewaga nad nimi to ponad 10 pkt. Za naszymi zachodnimi sąsiadami na piątym miejscu uplasowali się Słoweńcy. Dalej Finowie, Japończycy i Czesi.
Konkurs wygrali Austriacy, choć do końca nie mogli być pewni zwycięstwa. Po piętach cały czas deptali im Norwegowie, którzy ostatecznie stracili do teamu Pointnera około 20 pkt. Małysz po oddaniu swojego drugiego skoku zniknął w uściskach swoich kolegów. Byli pewni trzeciego miejsca. Adam również bardzo się cieszył z tego sukcesu. Na podium oprócz nart zabrał flagę narodową.
Konkurs indywidualny to z reguły „inna bajka”. Po cichu można było marzyć o czterdziestym zwycięstwie Adama w swojej karierze. Zawody potoczyły się jednak nieco inaczej. Już po pierwszym skoku było wiadomo, że te marzenia trzeba odłożyć do Planicy. Adam skoczył 122 metry i na półmetku był trzynasty. W drugim skoku poszybował dwa metry dalej, ale to dało dopiero piętnastą lokatę. Dobrą dyspozycję z konkursu drużynowego utrzymał Kamil Stoch. Jego skoki na 123,5 i 128,5 metr pozwoliły zająć dziewiątą lokatę. Dwudziesty ósmy był Piotr Żyła po skokach na 117 i 115,5 metra. Po skoku na 113,5 metra do trzydziestki nie udało się wejść Tomkowi Byrtowi. Konkurs wygrał Simon Ammann i było to jego dwudzieste zwycięstwo PŚ w karierze. Za nim uplasowali się Kofler i Freund. Interesowały nas szczególnie skoki Austriaka, gdyż to on wraz z Małyszem toczy pojedynek o trzecie miejsce w Pucharze Świata. Na razie wyżej jest Andreas. Adam traci do niego 35 punktów. A że Kofler lotnikiem raczej nie jest, to trzeba wierzyć, iż Adam na Velikance odrobi stratę.
To było pożegnanie Adama z kibicami w Lahti. Żegnał się również Janne Ahonen. On skokiem z I serii pożegnał się ze swoimi kibicami definitywnie kończąc karierę. Świat obiegnie na pewno zdjęcie, na którym razem z Małyszem uśmiechają się i machają do kibiców zebranych na skoczni. No cóż, pozostały nam już tylko zawody w Planicy. Adam ma tam jeszcze o co walczyć indywidualnie a i konkurs drużynowy nie jest bez znaczenia. Są to trzy ostatnie szanse na podium w jego karierze.
Osobiście do Planicy jadę z niepokojem. I wcale nie obawiam się formy naszego Mistrza z Wisły. Obawiam się tego wszystkiego co może mieć miejsce poza rywalizacją. Emocje mogą wziąć górę a może będą i łzy i smutek. Wszak to będzie oficjalne pożegnanie ze sportową rywalizacją. Choć może być tak, iż będziemy tam cieszyć się z sukcesów Adama i całego teamu to jednak już dzisiaj wiem, że powrót ze Słowenii będzie smutny, bardzo smutny.