
Koniec dyskusji czy Kobayashi wygra wszystkie konkursy TCS, czy może nie wygra. Wygrał. Totalny luzak na skoczni. Można mu robić na siłę przerwę przed skokiem, nie odśnieżyć torów, a on i tak myśli że tak ma być i po prostu skacze. Skacze wyśmienicie. Na Baltazara to Ryoyu może nie wygląda, ale na pewno jest z dalekiego kraju.
Komu psikus?
A o mały włos nawet aura zrobiłaby mu psikusa. Ponoć tyle śniegu w Bischofshofen nie widzieli najstarsi austriaccy górale. Konkurs wisiał na włosku. Tym bardziej wielki szacunek dla organizatorów, bo gdy tylko opady były mniejsze pospiesznie ruszyli do przygotowywania skoczni. Wielkie gratulacje za tą determinację.
O Ryoyu Kobayashim wszystko co dobre zostało już powiedziane. Jak tak dalej pójdzie zaczniemy się wszyscy powtarzać, bo powoli słów brakuje. W wielkim stylu dołączył do „Klubu 4”, w którym jest już Sven i Kamil. Ponoć oboje nie mieli problemów, aby go do klubu przyjąć. I dobrze.
Bo to mu się po prostu należało.
Emocje na skoczni? No ba!
Pasjonująca walka toczyła się jedynie za plecami Japończyka. Tę walkę wygrał Eisenbichler. Skakał świetnie. Tuż przed konkursem wygrał kwalifikacje. Dał sygnał, że jedyne o co może walczyć to o miejsce tuż za Ryoyu. I to mu się udało. O trzecie miejsce bój toczył się do ostatniego skoku zawodów. W poprzednich artykułach z Turnieju wskazywałem kilku skoczków, którzy będą walczyć o najwyższe cele. Wymieniałem tam wiele nazwisk. Ale tego, który stanął na najniższym podium TCS tam nie było, bo i podstaw do tego nie było. Ten trzeci w Turnieju to Stephan Leyhe. Do końca o podium walczył Dawid Kubacki, którego zapewne po Innsbrucku wszyscy już przekreślili. Niestety, choć w konkursie pokonał go tylko Kobayashi to do Leyhe zabrakło 3,3 punktu.
Czas na podsumowanie 67. Turnieju Czterech Skoczni
Wygrał ten, który zdominował początek sezonu. Na 11 konkursów w tym sezonie Ryoyu Kobayashi wygrał 8, z czego 4 to TCS. Drugi w Turnieju Eisenbichler stracił do Japończyka 62,1 pkt. Przypomina się tutaj przewaga, z jaką Turniej przed 16 laty wygrywał Adam Małysz. Choć do rekordu Adama daleko, Ryoyu dzisiaj jest nie do pokonania. Na moje oko przegrać jedynie może z samym sobą. Za nim wszystko zdarzyć się może, bo reszta skoczków na dziś skacze na wyrównanym poziomie.
Nie zawsze będę wygrywał
Powiedział to wczoraj Kamil Stoch. W nim właśnie cały świat widział tego, który z Ryoyu powalczy. Ale pomimo pokazu siły na Mistrzostwach Polski tuż przed Turniejem, nie powalczył. Nawet coś stracił, bo błysku w skokach Kamila trudno było szukać. I nawet laik oglądający skoki wyłącznie przed telewizorem widzi, że Kamil Stoch bardzo spóźnia swoje próby.
Poniżej oczekiwań Piotrek Żyła. Tu też błysk z początku sezonu gdzieś zniknął. Kuba Wolny skocze na swoim poziomie, ale to wystarcza na wejście do II serii. Trudno coś dobrego powiedzieć o skokach Huli i Kota. Olka Zniszczoła nie oceniam. Za mało materiału do oceny. A zatem pomimo 4 miejsca Kubackiego i 6 miejsca Kamila Stocha w całym cyklu nasza kadra trochę loty opuściła. I dokładnie widać to po Pucharze Narodów. Po konkursie w Bischofshofen po raz pierwszy w tym sezonie wyprzedzili nas niemieccy skoczkowie.
Co dalej? Decyzja Horngachera – nikt nic nie odpuszcza
Cała kadra jedzie na kolejne konkursy. Najbliższy to dobrze nam znane Predazzo. Ciekawe posunięcie trenera, bo rozum podpowiada, aby przynajmniej Hula i Kot zostali w domu i spokojnie potrenowali. Tak się u nas działo do tej pory. Posunięcie kiedyś niezrozumiałe. Może teraz zbawienne? Na pewno świat narciarski nigdzie nam nie odjechał, nic nam nie ucieka. Szybko to może się zmienić. Czas jest. Do imprezy sezonu, Mistrzostw Świata zostało aż 45 dni. Po cichu liczę, że już za dwa tygodnie w Zakopanem będzie po kryzysie.
Żenada roku 2019 na samym jego początku?
Na koniec muszę, no naprawdę muszę, no wybaczcie – muszę wrócić do sobotniej ŻENADY 2019 ROKU (choć dopiero minęło 7 dni tego Nowego 2019 roku), wyborów Sportowca Roku 2018. Jak to bywa od lat, organizatorem jest Przegląd Sportowy a tegoroczną galę pokazywała telewizja Polsat.
Czasami trudno ocenić i porównać sportowe osiągnięcia. No jak sprawiedliwie ocenić takie wyniki jak Króla Strzelców w piłce nożnej, złoty medal Mistrzostw Europy w biegach, vice mistrzostwo na żużlu, MVP w siatkówce ze zwycięstwem w Turnieju Czterech Skoczni. Nie da się. Często jeden duży sukces w sezonie to za mało, aby takim sportowcem roku zostać. Potrzebne jest INDYWIDUALNIE coś więcej. Często znacznie więcej niż dokonali inni.
Osobiście kocham skoki narciarskie. Uwielbiam także siatkówkę, bo w tej dyscyplinie ostatnimi laty również odnosimy wielkie sukcesy. Ale werdykt, iż osiągnięcia Kamila Stocha, uwaga! wymieniam:
- Złoty medal na Igrzyskach w Pjongczang,
- srebrny medal Mistrzostw Świata w Lotach,
- brąz w drużynie Pjongczang,
- brąz drużynowo MŚ Loty,
- wyrównanie wyczynu Svena Hannalawda i zwycięstwo w 66 TCS,
- zwycięstwo w cyklach Willingen Five, Raw Air, Planica 7
- i druga Kryształowa Kula, uff….,
to za mało, aby wygrać z kimś, do kogo mam szacunek, ale sam nic by nie osiągnął. Tu mowa o Bartoszu Kurku, który nawet jeszcze na początku Mistrzostw Świata grał przeciętnie i wcale podporą drużyny nie był.
Ehhh…
No cóż, Polsat i siatkówka? Przecież to przypadek! Pani Chylewska – dziennikarska porażka roku. Przerwanie Kamilowi wypowiedzi live z Bischofshofen – kolejne dno. Nie dowiemy się zapewne nigdy, kto to wszystko przygotował i reżyserował. Dla mnie to taka SPORTOWA DOBRA ZMIANA ROKU.
Wstydźcie się Panie Solorz. Proponuję ścisłą współpracę ze stacją z Woronicza. Dużo was już łączy. A tam gdzie jeszcze widać różnicę wymiana doświadczeń pozwoli to szybko zniwelować.
I gdzie tu teraz oglądać siatkówkę? Bo co do skoków to dzięki Bogu przynajmniej mamy Eurosport!
Wyniki i klasyfikacje:
Bischofshofen konkurs indywidualny – sezon 2018/2019 – TCS
Klasyfikacja indywidualna PŚ – sezon 2018/2019
Klasyfikacja indywidualna TCS – sezon 2018/2019