Zostawmy zaległości. Wiemy, że je mamy. Teraz za nie przepraszamy…
Historia tworzyła się na naszych oczach. Jeśli ktoś trzy lata temu, kiedy Adam Małysz kończył karierę marzył o tym, że dożyjemy MISTRZA OLIMPIJSKIEGO w skokach – przepraszam PODWÓJNEGO MISTRZA OLIMPIJSKIEGO w tak krótkim czasie, osobiście uznałbym go za człowieka niespełna rozumu!
To, że w naszych polskich skokach narciarskich coś zaczęło się dziać dobrego zawdzięczamy jedynie Adamowi Małyszowi i kilku sponsorom, którzy po sukcesach Mistrza wykładali kasę na tą dyscyplinę sportu. Każdy wie, o co chodziło w cyklu „Szukamy następców Mistrza”. Każdy wie, że dzieciaki chcące skakać jak Adam potrzebowały trenerów, obiektów, sprzętu i dobrej organizacji. Po tych kilku latach skoki narciarskie w Polsce stawiane są jako dobrze zorganizowana i rozwijająca się dyscyplina sportu. Dzisiaj Finowie czy nawet Austriacy chcą wiedzieć co my takiego robimy!
I stało się! Stało się to, w co trudno uwierzyć!
POLAK – KAMIL STOCH pobił Mistrza!!! Z Soczi przywozi dla siebie i dla nas DWA ZŁOTE MEDALE zdobyte w kosmicznym stylu!
Czy po TCS, skokach w Zakopanem czy w Wiśle można się było tego spodziewać? Chyba tak! Czy można się było tego spodziewać po skokach w Willingen? Raczej tak! Czy ktoś mógł być tego pewien na 100%? Chyba nie.
A on to wiedział. On to zaplanował. To było marzenie małego Kamila, który 10 lat temu przyglądał się, co z rywalami wyrabia Adam Małysz. Potem go „zmienił” w wyjątkowy sposób w Planicy w 2011 roku. Adam kończył, on zaczynał… wygrywać.
Potem już było łatwiej. Nie było presji Mistrza. Chciał budować swoją legendę. I zaczął zwyciężać. Zaczął być liderem, potem skoczkiem światowej elity. Następnie został Mistrzem Świata na włoskiej ziemi. I cóż, co pozostało do osiągnięcia? Kryształowa Kula? To też. Wcześniej można było zostać MISTRZEM OLIMPIJSKIM!!! I NIM ZOSTAŁ!!!
Zaplanował wszystko. Nawet to, w jakiej eskadrze będzie skakał, bo postarał się nawet o zezwolenie na „latanie w polskich siłach zbrojnych” z biało czerwoną lotniczą szachownicą na kasku. Czy to przypadek? Uważam, że nie. To perfekcyjnie zaplanowana „robota”.
Polski szwadron rozbił wszystkich w puch. No, prawie. Jeszcze w drużynie tylko są trochę lepsi od naszych. Ale program „szukamy następców Mistrza” jeszcze się nie skończył.
Zmieniło się tylko jedno – Mistrz inaczej się nazywa!
Co by tu nie napisać, będzie tylko banałem. Mamy podwójnego MISTRZA OLIMPIJSKIEGO! Tylko dwóch innych skoczków w historii zdołało to osiągnąć. Co więcej, smaczku dodaje fakt, iż Kamil dokonał tego na rosyjskiej ziemi.
CO DALEJ? No właśnie. Świat się kończy? Mamy już wszystko? Wszak Adam Małysz powiedział, że Kamil jest lepszym skoczkiem ode mnie!
Myślę, że nie wszystko skończone! Nam się dalej chce, nadal chce, z większym entuzjazmem być tam, gdzie to wszystko odbywa się na żywo. Być tam, gdzie wszystkiego można dotknąć, gdzie można porozmawiać, gdzie można poczuć i być dumnym, że jest się Polakiem!
I JESZCZE RAZ – CO DALEJ? Dalej nie trzeba udowadniać światu, że jest się wielbłądem! Chociaż, dlaczego nie?! Do końca sezonu jeszcze 9 indywidualnych konkursów PŚ. Jak widzę, co Kamil wyrabia na treningu w Falun to pytam się samego siebie, kogo jeszcze skłoni swoim talentem do ogłoszenia końca kariery. Ale cóż, odebrać razem z nim w Planicy jego pierwszą w życiu Kryształową Kulę – bezcenne. A jeszcze tydzień wcześniej mamy MŚ w Lotach.
Już jest pięknie. Może być jeszcze piękniej. A mnie się wydawało, że będąc w centrum wydarzeń w Zakopanem czy w Planicy za czasów Adama Małysza już nic lepszego nie może mi się przydarzyć. Oj, człowieku małej wiary….