
Evgeniy Klimov wygrywa po raz pierwszy w swojej karierze konkurs Pucharu Świata i zostaje liderem 40. edycji cyklu. Świetna passa Klimova trwa i tym samym wybił z głowy wszystkim ewentualny powrót do kombinacji norweskiej. Rosjaninowi już na bank nie zechce się biegać.
Zupełnie jak wczoraj przed konkursem drużynowym rezultaty dzisiejszej serii próbnej nakazywały mieć dystans do wyników skoczków w zawodach głównych. Z jednym małym wyjątkiem. Dzisiaj Kamil Stoch dobrze zaprezentował się w swoje próbie w przeciwieństwie do Dawida Kubackiego czy Jakuba Wolnego.
Czy było sprawiedliwie
Czteromiesięczną batalię o Puchar Świata w skokach narciarskich rozpoczęło aż sześciu Polaków. Stoch, Kubacki, Żyła, Hula, Wolny i Kot. Wszyscy kibice zgromadzeni na skoczni im. Adama Małysza oraz ci przed telewizorami spoglądali jednak z lekką obawą na pogodę, która dzisiaj miała powodować nieco więcej problemów niż w sobotę czy piątek. Co prawda boczny wiatr był powstrzymywany przez zamontowane wzdłuż najazdu siatki zabezpieczające to jednak wiatr w dół skoczni dominował niemal przez cały konkurs.
Czy zatem w tych warunkach rekord Stefana Krafta mógł być zagrożony? Osobiście ciężko było by mi w to uwierzyć, aczkolwiek biorąc pod uwagę szczęśliwy los wszystko dzisiaj się mogło zdarzyć.
Zaczęli z 9 belki startowej. Zawody rozpoczął Lukas Hlava z Czech. Jako szóstym startującym zawodnikiem był zwycięzca tegorocznej LGP Evgeniy Klimov, który skoczył w trudnych warunkach na odległość 127,5m i oczywiście objął prowadzenie. Po tym skoku zapewne zastanawialiście się, który z pozostałych zawodników, a w szczególności z Polskiej ekipy, jest w stanie wyprzedzić Rosjanina. Jak się później okazało był to najlepszy rezultat pierwszej serii.
Sensacyjne rozstrzygnięcia już na początku zawodów
W między czasie byliśmy świadkami kilku sensacji, do finału nie zakwalifikowali się tacy zawodnicy jak: Gregor Schlierenzauer (104,5m), Simmon Amman (110,5m), Stefan Hula (115m) oraz Daniel Andre Tande (113m). Słabe skoki oddali Stefan Kraft czy Richard Freitag, oboje jednak z awansem do drugiej serii. Chwilę później wiedzieliśmy już, że kwalifikację uzyskała również czwórka naszych reprezentantów Jakub Wolny, Piotr Żyła, Dawid Kubacki dosyć szczęśliwie Maciej Kot.
Przełomowym momentem w pierwszej serii był skok Ryoyu Kobayashiego w całkowicie odmiennych warunkach. Przy silnym podmuchu pod narty Japończyk skoczył aż 137,5m i to był właściwie ten moment kiedy rekord Krafta był mocno zagrożony. Kobayashi został oceniony jednak dość nisko ponieważ swój skok podparł i był drugi za Klimovem. Mocno zagroził liderowi dopiero Kamil Stoch, który skoczył na odległość 126,5m i z dwu punktową stratą do lidera sklasyfikowany był tuż za Rosjaninem. Warto wspomnieć, że po skoku Ryoyu Kobayashiego belka z 9 powędrowała o jedną w dół.
Emocje w finałowej serii
Finałowa seria rozpoczęła się z 10 belki. Słaby skok odnotował Maciej Kot (111,5) w przeciwieństwie do Niemca Richard Freitaga, który w swojej drugiej próbie w słabych warunkach znacznie się poprawił (122,5m) co pozwoliło na spory awans. Piękny skok oddał Daniel Huber (124,5m) i przeskoczył Niemca o 0,7 pkt. Po nich skakał Jakub Wolny, odległość 120,5m pozwoliła mu na lokatę tuż za Niemcem i Austriakiem. Następny skoczkiem, który skakał w drugiej serii w złych warunkach był Stefan Kraft. Austriak uzyskał odległość 118,5m ale otrzymał największą bonifikatę za wiatr bo aż 12,4 pkt. I od tego momentu warunki zdecydowanie się poprawiły.
Skoki Karla Geigera (129m) oraz Johanna Adnre Forfanga (128,0m) były tego dowodem a my już z niecierpliwością czekaliśmy na skoki dwóch naszych skoczków. Obie próby były bardzo udane. Dawid Kubacki skacze na 128m a Piotr Żyła na 131m i już wtedy wiedzieliśmy, że oboje poprawią swoje pozycje w klasyfikacji. Wiślanin wygrał ze swoim kolegą z reprezentacji w Dawidem Kubackim o 0,7 pkt.
Dalej były już bardzo gorąco. Dalekie skoki Stephana Leyhe (130,5m) i Antti Aalto (127m)! gwarantowały emocjonującą końcówkę a zarazem wielką niewiadomą w jaki sposób zakończy się ten konkurs a przecież wszyscy oczekiwali kontrataku Kamila i drugie zwycięstwo Polaka w Wiśle w ten weekend. Następny był Timi Zajc ze Słowenii, który również zachwycił skacząc na 127,0m!
Japończycy grają va banque
Przed skokiem Ryoyu Kobayashiego trener japoński stawia wszystko na jedną kartę i na życzenie obniża swojemu podopiecznemu belkę startową z 10 na 9. Kobayashi skacze na odległość 127,0m i okazuje się, że ta zagrywka wpływa na kształt podium dzisiejszych zawodów. Kamil Stoch skacze na tę samą odległość co Kobayashi ale z 10 belki i z Japończykiem przegrywa trzecie miejsce o 0,3 pkt. Kto rządził w piątek ten dzisiaj również. Spokojny i pewny siebie Evgeniy Klimov potwierdza swoją wysoką formę i skokiem na 131,5m zapewnia sobie pierwsze w karierze zwycięstwo w PŚ.
Będzie pan zadowolony
Polski kibic nie był dzisiaj zobowiązany do odśpiewania hymnu, nie był również świadkiem dekoracji polskiego zawodnika na podium. Jednak 3 Polaków w pierwszej dziesiątce może napawać dużym optymizmem. To dopiero start sezonu i mocno w to wierzę, że do poziomu tej trójki dołączą nie tylko Wolny, Kot czy Hula ale także powolutku podopieczni trenera Macieja Maciusiaka, którzy nie przebrnęli piątkowych kwalifikacji.
Uchwycono
Na koniec dwie sprawy, które zauważyłem podczas tego wspaniałego weekendu. Po raz pierwszy w Wiśle zawody poprowadzili wspólnie Marek Magiera i Grzegorz Kułaga. Nawet w telewizorze w pewnych momentach dało się odczuć tę atmosferę, która ma miejsce co roku na Wielkiej Krokwi. Wreszcie odpowiednie prowadzanie. Jeszcze tylko Crowd Supporters i zacznę rozważać zakup biletu w przyszłym roku. A ceny na pewno spadną bo podobnie jak wczoraj na trybunach były sporo wolnego miejsca.
Druga sprawa jest bardziej delikatna. Jakub Kot zmienił barwy… Do usłyszenia!
Wyniki i klasyfikacje:
Wisła Malinka konkurs indywidualny – sezon 2018/2019 – wyniki
Klasyfikacja indywidualna PŚ – sezon 2018/2019
No właśnie, Kuba Kot jak na prawdziwą rodzinę przystało pracuje z tatą ☺ Myślę sobie, że nasi całkiem nieźle zaczęli , pazur jest, będzie jeszcze lepiej. Co do Klimova , w końcu jest w formie. I to jakiej. A propo na zdjęciu Klimov jest uderzająco podobny do Piotrka Żyły 😜