A zima była piękna tego roku!

Stefan Horngacher

Podsumowanie sezonu 2016/2017

Nie dawno, nie dawno temu, za górami (Julijskimi) i lasami (w Planicy) odbyło się ważne spotkanie.

Prezes Tajner wziął na stronę Adama Małysza i zapytał:

„Adamie, na pewno też to widzisz, czas na zmiany. To co – Stefan Horngacher czy Vasja Bajc?

„Panie Prezesie Kochany – STEFAN”.

I tak też się stało. Nikt wtedy nie miał pojęcia jak kluczowa to będzie decyzja. Wszystko to działo się w chwili, gdy kończył się bardzo słaby sezon w wykonaniu naszych skoczków. Łukasz Kruczek – bardziej kolega niż mentor, chyba wyczerpał swój wpływ na swoich podopiecznych. Gdzie dzisiaj byłby np. Piotrek Żyła, gdyby inne relacje pomiędzy nim a Kruczkiem?

Oczywiście nikt mu nie odbiera wcześniejszych sukcesów Kamila Stocha w Soczi.

Dlaczego Stefan Horngacher?

Odpowiedź chyba prosta – pracował z naszymi skoczkami, kiedy byli bardzo młodymi juniorami, znał ich doskonale, ich mocne i słabsze strony. Bardzo szybko okazało się, że koleżeństwa nie będzie, choć od początku wszyscy są z nim po imieniu. I co najważniejsze – jego słowo jest ostateczne. Szczególnie doświadczył tego wspomniany już Piotrek Żyła. Koniec z fajeczką! Dało się?

I tak minęły cztery miesiące. Pojawiły się pierwsze (podkreślam – pierwsze) efekty zmian w treningu, podejściu mentalnym, całym przygotowaniu. Pierwsze sukcesy.

W Letniej Grand Prix błyszczał, brylował, robił co chciał MACIEJ KOT. Wygrał pięć konkursów i cały cykl w cuglach, choć nasi skoczkowie nie wszędzie tego lata startowali. Niewiele słabszy okazał się Kamil Stoch, trzeci w LGP. I widać było, że wychodzi z kryzysu poprzedniego sezonu. Jeszcze słabo spisywał się Żyła – nie tak łatwo było całkowicie zmienić najazd na próg. Jak się później okaże – warto być cierpliwym.

No i pierwsze głosy – mamy cudotwórcę! Stefan na to w swoim spokojnym stylu – „Ja tylko robię, co do mnie należy, a skoczkowie wykonują swoje zadania”. „Ja tylko wykonuję swoje zadanie” stanie się najczęściej wypowiadanym medialnym stwierdzeniem każdego polskiego skoczka.

Listopad, NOVEMBER, zaczynamy sezon zimowy

Ruka. Pierwsze zawody Pucharu Świata na śniegu. Nasi słabo. Najlepszy z naszych Maciej Kot – piąty. Później ta piątka będzie dla niego przekleństwem. Coś poszło nie tak? Właściwie to względem poprzedniego sezonu progres był. Ale my pamiętamy letnie wyniki.

Przełom następuje w Klingenthal w… drużynówce. Wygrywamy pierwszy w tym sezonie konkurs drużynowy. Co ja piszę, wygrywamy. Nokautujemy! Za nami Niemcy z 40 punktami straty!

Tego nam było trzeba. Od Klingenthal jest coraz lepiej. W dziesiątce zawodów pucharowych regularnie są dwa, trzy polskie nazwiska. Jest jeszcze lepiej. Zaczynamy te zawody z powrotem wygrywać. W Lillehammer dochodzi nawet do sytuacji, że o zwycięstwo walczy Stoch z Kotem. Wygrywa ten pierwszy. Na swoje pierwsze pucharowe zwycięstwo Maciek musi jeszcze poczekać. Ale nie długo.

Pierwszy poważny sprawdzian potwierdzający dyspozycję fizyczną i mentalną w sezonie to Turniej Czterech Skoczni. Kandydatem do zwycięstwa z przekroju tej części sezonu jest między innymi Kamil Stoch. Zaczyna Turniej od miejsca drugiego w niemieckiej części Turnieju. Mała wpadka w Innsbrucku. Warunki ekstremalne – jest czwarty. Ale dla nas mogło tam mieć miejsce największe nieszczęście sezonu. W serii próbnej Kamil upada na fatalnie przygotowany zeskok. Trzyma się za bark. Wszyscy wstrzymali oddech. Po dłuższej chwili jest decyzja samego Kamila – skaczę! Na szczęście skończyło się na siniakach. Gdyby nie szansa na zwycięstwo w całym TCS Horngacher nie pozwoliłby mu dalej skakać w Turnieju.

Ostatni konkurs Turnieju. Bischofshofen. Nasz pierwszy w tym sezonie jakże spontaniczny wyjazd na zawody. Bo mocno wierzymy w naszego reprezentanta. I nawet nie przypuszczaliśmy, że to wszystko tak pięknie się zakończy.

Cały Turniej Czterech Skoczni wygrywa drugi Polak w historii – KAMIL STOCH. Ale to nie koniec sukcesów. PIOTR ŻYŁA drugim zawodnikiem Turnieju. A trzecim – MACIEJ KOT (nieoficjalnie).

Na papierze tym trzecim Norweg Tande. Ale wszyscy pamiętają, jak to było z jego lądowaniem i oszustwem sędziowskim.

To kolejny wielki sukces Polaków w sezonie!

To jeszcze nie koniec. Od zawodów w Bischofshofen prowadzimy w Pucharze Narodów! To też miało miejsce pierwszy raz w historii polskich skoków narciarskich! Czy dowieziemy to prowadzenie do końca sezonu?

Ale to nadal nie koniec wielkich wyczynów! KAMIL STOCH Z ŻÓŁTĄ KOSZULKĄ LIDERA PUCHARU ŚWIATA!

Zaraz po TCS Puchar Świata zawitał do Polski. Najpierw Wisła, potem Zakopane. W kraju mamy trzy konkursy indywidualne. Wszystkie wygrywa Stoch! Przed nim możliwość wyrównania rekordu Adama Małysza – pięć zwycięstw z rzędu. Tym razem nie udało się. W kolejnych zawodach w Willingen Kamil jest piąty. No ale nie przesadzajmy z tymi sukcesami. Gdzie tam do końca sezonu!

Ale Willingen i tak jest dla nas szczęśliwe. Konkurs drużynowy znowu dla nas! Powoli mówi się o naszej drużynie, że jesteśmy murowanym kandydatem do złota w Mistrzostwach Świata w Lahti.

Na kursie Pucharu Świata Azja. Japonia i próba przedolimpijska w Pjongczang. Dawno konkursy azjatyckie nie miały tak dobrej obsady. Nikt nie odpuszcza tych zawodów.

I tu w końcu się doczekał. Sapporo 11.02.2017. Zwycięzcą pierwszego w karierze konkursu Pucharu Świata jest MACIEJ KOT! Na ten sukces Maciek musiał czekać bardzo długo. I warto było czekać. Ale jak już zaczął to skończyć nie chciał. Na drugi taki sukces czekał… 5 DNI! Próba przedolimpijska w Pjongczang stała się jego sukcesem! Maciek, powtórzysz to za rok na Olimpiadzie?

Wracamy do Europy w blasku fleszy, kamer i czego tam jeszcze media nie wymyślą. Dwa zwycięstwa Kota, pomiędzy tymi zwycięstwami wygrywa też Kamil Stoch. Wraca z ponad trzystu punktową przewagą w Pucharze Świata. W Pucharze Narodów odjeżdżamy całemu światu na bezpieczną ponad dwustu punktową odległość.

Czy w tym sezonie jest w stanie ktokolwiek nam podskoczyć?

Na to pytanie odpowiedzą nam skoczkowie podczas Mistrzostw Świata w Lahti. Jedziemy tam jako faworyci w każdej konfiguracji. No może oprócz konkursu drużyn mieszanych, bo tu mamy żeńskie lekkie opóźnienie względem innych nacji.

Pierwszy konkurs na skoczni normalnej zawsze jest wyrównany. Tu nikt nie odleci innym. Bardzo ważne jest lądowanie. No i noty sędziów ma się rozumieć. Sędziów, którzy w tym sezonie są „najsłabszym ogniwem”. I to słabe ogniwo miało wpływ na wyniki zawodów w Lahti.

Skocznia normalna to pierwszy zawód naszych zawodników w tym sezonie. I to w takim momencie! Chociaż trzech naszych w dziesiątce, to nie o to chodziło. Kamil Stoch na najgorszym miejscu dla zawodnika – czwartym.

Kolejny pech na skoczni dużej. Pech podwójny. Zacznę od tego, że czterech Polaków w dziesiątce. Sumując ich wyniki rozbilibyśmy tego dnia inne drużyny w pył. Ale drużynówka dzień później. Teraz znów o sędziowaniu. Skandal. Wyciąganie za uszy jak się patrzy. Zamiast złota Mistrzostw Świata dla genialnego tego dnia Piotrka Żyły pozostało obejść się z brązem.

To i tak największy sukces Żyły w jego karierze. Zatem jeszcze raz. PIOTR ŻYŁA – BRĄZOWYM MEDALISTĄ MISTRZOSTW ŚWIATA!

Piotrek zaniemówił na całe 24 godziny. Nie wiem, co by się z nim działo, gdyby został mistrzem świata. Gdyby nie skandaliczne noty sędziowskie Piotrek z powodu szoku nie byłby w stanie skakać następnego dnia w drużynie. To pewne.

Ale tego sędziowie już nie byli w stanie wydrukować – mówiąc piłkarskim żargonem. Żyła był w stanie skakać – niemoc słowna mu przeszła. Swoim pierwszym skokiem dał drużynie prowadzenie w konkursie. Nie oddaliśmy go ani na chwilę, nikomu. 26 punktów przewagi nad drugą Norwegią. Dalej Austria – strata 36 punktów.

PO RAZ PIERWSZY W HISTORII POLSKA DRUŻYNOWYM MISTRZEM ŚWIATA!

Tego dnia nie było na nas mocnych. Jak i przez większość drużynowego sezonu. To drugi ogromny sukces w tym sezonie po Turnieju Czterech Skoczni. Czy ostatni tej zimy?

A teraz nowość. RAW AIR. Liczy się tu wszystko. Suma tego „wszystkiego” da zwycięzcy spory zastrzyk gotówki. No i splendor. Zwariowany Turniej, w którym nie ma czasu na głęboki oddech. Nie mówiąc o zawirowaniach pogodowych. Chichot przyrody zrobił jednak psikusa.

Drużynowo w Raw Air w całości zorganizowanym w Norwegii trzymamy fason, choć pierwsze miejsca zabierają nam inni. My dalej solidnie – na podium. Trochę gorzej indywidualnie. Widać i czuć zmęczenie. Adrenalina opadła. Naszych bezpieczniej szukać w drugiej i trzeciej dziesiątce zawodów. Kurczą się w oczach przewagi naszych w rankingach.

Ale pojawia się światełko w tunelu. Ostatnie zawody nowego cyklu w Vikersund wygrywa Kamil Stoch. To bardzo ważne zwycięstwo, bo daje nadzieję odzyskania tego, coś tracił parę dni temu – koszulki lidera w generalce. I jeszcze coś. Nie jest prawdą, że Stoch nie lubi (nie umie) latać. Nie wierzycie? Poczekajcie jeszcze trochę!

Ostatni akt sezonu. Kultowe miejsce. Dla skoków, dla Novembera.

Swoje sprawy względem naszych mistrzów załatwiamy już w środę, w dniu ich przyjazdu. Takie tam prywatne rzeczy. Nie warte rozpisywania się (podpisy, okolicznościowe zdjęcia, pogawędki, wymiana doświadczeń, czy coś…).

Sytuacja jest taka: Kryształowa Kula jeszcze jest w zasięgu. Dwa – dopinamy Puchar Narodów. Proste.

Dość szybko okazuje się, że pierwszy cel jest już nie realny. Kamil Stoch raczej w końcowym rozrachunku sezonu będzie drugi. Drugi cel wisiał na włosku, bo mogliśmy go stracić przez bardzo słabe skoki w I serii konkursu drużynowego. Skończyło się na strachu i… rekordzie na Velikance! 251,5 metra skoczył ten, który podobny słabo lata – Kamil Stoch!

PO RAZ PIERWSZY W HISTORII POLSKA ZWYCIĘZCĄ W PUCHARZE NARODÓW!

Uf. Udało się, choć było dużo emocji, najpierw zmian, zwrotów akcji, zaskakujących rezultatów. I na koniec jak w przysłowiu – „nie można mieć w życiu wszystkiego”.

Ale i tak jest wspaniale!

Kamil Stoch – siedem zwycięstw w Pucharze Świata, Zwycięzca Turnieju Czterech skoczni, drugie miejsce w Pucharze Świata

Maciej Kot – dwa zwycięstwa w Pucharze Świata

Piotr Żyła – brązowy medal Mistrzostw Świata w Lahti, drugie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni

Drużynowo – Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki – Mistrzowie Świata, dwa zwycięstwa w Pucharze Świata, miejsca na podium we wszystkich drużynowych zawodach Pucharu Świata

No i usiadł zmęczony sezonem Prezes obok Adama i westchnął:

„Adaś, nie znajdziesz nigdzie takich trzech jak nas dwóch”. Adam ze spokojem odpowiada:

A czy czasami nie kończy się Prezesowi kadencja w tym roku?

Można żartować, gdy w koło tyle sukcesów. Trudno wymieniać dokładnie wszystkie, bo miejsc na podium w Pucharze Świata nasi kochani skoczkowie osiągali jeszcze kilka. Piękny sezon z pięknym zakończeniem. I choć osobiście przyznać muszę, że mogło być jeszcze lepiej, to przesadzać nie można. Jak jest jakiś niedosyt, to jest dalej motywacja do pracy o pozostałe laury.

Zatrudnienie Stefana Horngachera było strzałem w dziesiątkę. Zmienił wszystko i mamy spektakularne i historyczne tego efekty. Panie trenerze, skromny człowieku – wielki szacunek i wielkie dzięki dla Pana, czy tam dla Ciebie Stefan 😉

Sezon się już skończył. I podobnie jak rok temu mamy zmiany. Już nie tak gruntowne, ale ważne. I nawet urlopy w tym roku jakieś krótkie. Ale nikt nie narzeka. Wszak następny sezon to olimpijski sezon.

Wiele bym dał, aby za rok jeszcze obszerniej podsumowywać kolejny sezon 2017/2018. Dam radę 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *