
Puchar Świata 21 i 22.01.2017 – Zakopane Wielka Krokiew, POLSKA
Na ten weekend czekamy cały rok! Ma swoją magię! I nie jest ważne, czy jest odwilż czy minus 10 stopni, czy za taksówkę górale chcą 15 czy 50 zł, czy chodniki odśnieżone czy brniemy w szarym śniegu i lodzie, czy widać Giewont w blasku słońca czy okrywają go ciemne chmury, czy na wejście na skocznię czeka się pół godziny czy dosłownie chwilkę, czy ochroniarz wylewa termos z góralską herbatą czy widzisz jak kibice wnoszą właściwie wszystko – ważne jest, że w tym kultowym miejscu spotykają się najlepsi kibice na świecie!
Na każdym z dwóch konkursów ponad 23 tysiące ludzi. Starsza Pani stoi obok nastolatki. Obok mnie w sobotę stoi kobieta trzymająca na rękach śpiącego malucha. Ilość flag, szalików, trąbek i innych atrybutów dobrego kibica nie do zliczenia. Obok siebie flagi z napisami: Kęty – Bydgoszcz, Wałcz – Złotoryja, Międzyzdroje („szacun”) – Pudliszki, Łódź – Elbląg…. Między nimi Bielsko-Biała Straconka! Obłęd!
Nie ma znaczenia skąd jesteś, ile masz lat, nie ma znaczenia na kogo głosowałeś w wyborach, w kogo czy w co wierzysz, czy masz rodzinę czy wolisz być singlem… chyba wystarczy 😉
WSZYSCY SĄ TU Z JEDNEGO POWODU – KOCHAJĄ SKOKI NARCIARSKIE I NIE POTRAFIĄ OGLĄDAĆ TEGO W TELEWIZJI. Bo oglądanie konkursów zakopiańskich w telewizji to tak, jakbyś całował piękną kobietę przed szybę!
Po tym, co stało się tydzień wcześniej w Wiśle jasne było, kto miał być bohaterem na Wielkiej Krokwi. Sobota to konkurs drużynowy, niedziela indywidualny. Nie można pominąć piątkowych kwalifikacji z powodu ilości kibiców na skoczni. Moim skromnym okiem było 15 tysięcy ludzi. Może wpisać to do Księgi Rekordów Guinessa? Rekord nie do pobicia!
SOBOTA
Konkurs drużynowy, w którym faworyt był jeden – polska reprezentacja. W składzie Żyła, Kot, Kubacki, Stoch. Do zawodów przystąpiło 11 ekip. Szybko było wiadomo, ile ekip powalczy o zwycięstwo. Prym wiedli Polacy, Niemcy, Słoweńcy i Austriacy. I te drużyny zgotowały fenomenalny bardzo wyrównany konkurs. Liderowanie zmieniało się co chwila. Do ostatniej serii skoków nie było wiadomo, kto wygra. Co więcej – kto stanie na podium. W końcu koniec i mały niedosyt. Nasi na miejscu drugim. Do zwycięzców Niemców zabrakło 5,1 punktu. Za nami Słoweńcy.
Wracaliśmy ze skoczni ni to szczęśliwi, ni to „niedopieszczeni”. Brakło niewiele. W każdej drużynie ktoś popełnił na tyle duży błąd, iż miał on znaczenie w końcowej klasyfikacji. Naszej drużynie nie wyszły dwa skoki, oba w I serii. Przytrafiły się Dawidowi Kubackiemu i Kamilowi Stochowi. Ale są i konkretne pozytywy. Z powodu czwartego miejsca Austriaków odskoczyliśmy w Pucharze Narodów. Robi się dość znaczna przewaga. Także po przeanalizowaniu już na spokojnie tego co się stało – świętowaliśmy 😉
NIEDZIELA
Konkurs indywidualny. Już wiele razy śpiewaliśmy, że niedziela będzie dla nas! W konkursie cała nasza szóstka. Z przebiegu konkursu cała nasz szóstka w II serii! Co więcej – pięciu naszych w najlepszej piętnastce.
Obserwowaliśmy bardzo wyrównany konkurs. Pomiędzy pierwszym a dziesiątym zawodnikiem I serii różnica niespełna 10 punktów. Najlepszy z Polaków po I serii Kamil Stoch – szósty. Traci 3,8 pkt. To właściwie żadna strata. A to, że naszym lepiej skacze się „goniąc” innych nic nowego.
II seria. Warunki trudne. Wiatr w plecy. Pojedynczym zawodnikom z całej stawki udaje się skoczyć dalej, niż w I serii. Polacy podobnie jak inni, raczej słabsze skoki. Ale utrzymują swoje świetne pozycje. Szczególnie Janek Ziobro i Dawid Kubacki. Zajmują odpowiednio 14 i 8 miejsce. Dla obu to najlepsze wyniki w sezonie.
Skacze Kamil. 131 metrów. Ponad 10 punktów dodatnich za wiatr. Musi czekać, co zrobi czołówka. Skacze Hayboeck. Dalej ale mała rekompensata za wiatr. Za Stochem! Dalej Eisenbichler – ta sama sytuacja, Kamil już na „pudle”, mała euforia. Wellinger – tak samo, słabiej, Stoch drugi – jest pięknie. Skacze Freitag, tyle samo co Kamil. Z I serii ma przewagę 1 metra. Czekamy na wyniki. Spiker podaje noty, punkty za wiatr.
Kamil chyba wygrał! TAK!!! 1,6 pkt. na korzyść Kamila Stocha!
Z szóstego miejsca na najwyższe miejsce! EUFORIA! Niektórzy krzyczą, inni klęczą, jeszcze inni przytuleni do sąsiada! Coś wspaniałego! Czwarte z rzędu zwycięstwo Kamila w Pucharze Świata! Dwudzieste w jego karierze! Czterdzieste podium karierze! Jest pięknie, cudownie, wspaniale. Zaczynamy śrubować rekordy!
Na zeskoku na swoich barkach Stocha niosą Żyła i Kubacki. Wszyscy się cieszą. Wszyscy przygotowują się do dekoracji. „teraz będzie Mazurek, ale nie taki jak w Bischofshofen. Poszło. „Jeszcze Polska nie zginęła…”. Ktoś w trakcie hymnu zareagował spontanicznie i w refrenie wyłączył podkład. 23 tysiące gardeł dokończyło nasz hymn narodowy a’cappella. Pięknie!
A że „w życiu piękne są tylko chwile” trzeba szybko wracać do rzeczywistości. Tylko po co? Chwilo, minuto, sekundo – trwaj jak najdłużej! Na kolejną trzeba poczekać. Ale podnieś głowę do góry wierny kibicu! Przed nami Lahti, Planica. Na pewno nie trzeba będzie czekać rok do podobnych wzruszeń.
W uszach dźwięczy jeszcze muzyka. I te zabawy prowadzących – „najwolniejsza fala na świecie”. A hitem był HELIKOPTER. Kto był skoczni wie, o co chodzi. I STROBOSKOP zrobiony przez tysiące telefonów komórkowych. Bajka, bajecznie. Wrażenia nie do opisania.
Karawana musi jechać dalej. Teraz do Willingen. Jest piękne, ale trzeba być czujnym. Trzeba patrzeć co robią Niemcy. Choć na dobre stracili Freunda reszta skacze bardzo dobrze. Jak już sami Austriacy mówią, że na Polaków w tym sezonie nie ma mocnych to znak, że chyba odpuszczają. Nie ma Krafta i wszystko się sypie. Schlierenzauer jest cieniem samego siebie.
Później daleka Japonia i Korea. Kamil tam poleci. Musi. I choć korci mnie bardzo pisać dalej, to jednak zakończę. Emocje trzeba dozować. A mnie jeszcze trzyma po Zakopanem… I nie jest to HELIKOPTER.