Satyra o skokach
Między ustami a brzegiem Pucharu Świata – odcinek 29
Występują: Algebra, geometria, statystyka i rachunek prawdopodobieństwa.
W czasie kiedy reprezentacja Polski w piłce nożnej grała mecze o wszystko (mi jedno), Międzynarodowa Federacja Skoków Narciarskich FIS zatwierdziła zmiany w przepisach. To właśnie w Zurychu, w mieście najlepszej uczelni technicznej na świecie, nadającej temu miastu intelektualny charakter, odbyło się posiedzenie, w którym wprowadzono szereg innowacji i korekt w systemie kompensacji za wiatr oraz długości najazdu.
Jednym słowem zmiany, zmiany, zmiany…
Pierwszą z innowacji, która z resztą była już testowana podczas tegorocznej Letniej Grand Prix, jest przepis, iż jeśli trener zdecyduje się na skrócenie rozbiegu dla swojego zawodnika, a odległość osiągnięta przez niego nie wyniesie 95% punktu HS obiektu, wówczas będzie musiał zapłacić tzw. podatek belki. Dla sędziów odpowiedzialnych za namierzanie takich delikwentów oznaczać będzie nieterminowy i nieprecyzyjny stosunek zawodnika do warunków ogólnych zawodów ze skutkiem całkowitej kasacji należnych mu punktów dodatkowych.
Owa kara to suma prawdopodobnej kombinacji bezpośredniego przełożonego skoczka oraz nieszczęśliwie panujących warunków atmosferycznych podczas jego skoku. Na obie składowe skoczek nie ma wpływu aczkolwiek obie wpływają na jego wynik.
Życie
Drugą innowacją będzie 21 procentowa kompensacja punktowa jaką zawodnik otrzyma za wiatr w plecy. W tej kwestii FIS sprawę skomplikował choć wyraźnie stwierdza, że dodatkowe punkty zawodnik będzie otrzymywał nie tylko za siłę wiatru ale również za jego rodzaj. Skacząc w takich warunkach najmniej dodatkowych punktów zawodnik otrzyma przy wiatrach stałych, nie zmieniających swoich kierunków. Za takiego pasata dodatek punktowy będzie znikomy. Zupełnie inaczej będzie gratyfikowany wiatr monsunowy, który charakteryzuje się głównie tym, że bardzo często zmienia ów kierunek. Bonus wydaje się być solidny. Określono również z góry premię za wiatry zmienne.
Do nich wliczamy wiatry typowo górskie, dolinne, bryzy i feny. Zupełnie inaczej będą traktowane wiatry pustynne, huragany, nawałnice czy szkwały. Wartości te jednak zostaną dopiero podane tuż przed rozpoczynającym się nowym sezonem.
Tak czy inaczej.
Nowo wprowadzone zasady zdecydowanie ułatwią organizatorom konkursów skoków narciarskich przeprowadzenie ich do samego końca zgodnie z wcześniej ustaloną godziną transmisji telewizyjnej bez względu na warunki jakie będą panować podczas imprezy. Jestem przekonany, że w takiej sytuacji żaden z łaskawych sponsorów zawodów już nigdy nie ucierpi a podczas transmisji telewizyjnej zobaczymy w lewym górnym rogu naszych telewizorów dotąd nie spotykane symbole prędkości wiatru na mapie synoptycznej.
Same plusy!
Osobiście zastanawiam się do czego doprowadzą te ciągłe zmiany w przeliczaniu i rekompensaty strat za niegodziwe warunki atmosferyczne, w których przyszło rywalizować zawodnikom w dyscyplinie jakże zintegrowaną z naturą. Już wkrótce może się okazać, że podczas oglądania transmisji skoków narciarskich usłyszymy od komentatora, że niestety nasz skoczek ma wiatr pod narty i będzie daleki skok. Nie wiadomo czy zakwalifikuje się do drugiej serii…