Nie, nie, nie będzie to artykuł wyłącznie o Maćku Kocie. Aż tak to on dobry nie jest. Za długo czekaliśmy na ten nowy sezon, aby tylko o pisać o nim. Choć jak już przy nim jesteśmy to gratulacje mu się należą. Wszak niedługo zostanie ojcem.
W końcu mamy w weekendy co oglądać. Słowo klucz w zdaniu poprzednim to słowo oglądać, bo ten sezon kibic skoków narciarskich spędzi raczej przed telewizorem. Taki mamy dzisiaj klimat.
Usprawiedliwiona tęsknota
Jestem pewien, że tęsknota do skoków spowodowała, iż oglądalność piątkowych kwalifikacji zapewne biła rekordy. I dobrze, bo pewnie sami skoczkowie nie mogli się doczekać skakania na najwyższym poziomie. Na pewno w tej grupie „w pełni stęsknionych” był nasz Kamil Stoch. Kwalifikacje wygrał w cuglach skacząc pięknie i daleko. Reszta naszych skoczków nie chciała być gorsza. Z dwunastu Polaków do niedzielnego konkursu zakwalifikowało się jedenastu. Nie udało się to tylko Jarosławowi Krzakowi.
Najpierw sobotnia drużynówka. Patrząc na wyniki piątkowych kwalifikacji, oczekiwaliśmy pewnego zwycięstwa naszej reprezentacji.
Czwórka na trzecim
Stało się jednak trochę inaczej. Na wyżyny wspięli się Austriacy i Niemcy. Polacy wystąpili w składzie: Żyła, Murańka, Kubacki i Stoch. Tym razem wszyscy stanęli na wysokości zadania oprócz Kamila. Skakał najsłabiej z całej czwórki. Po kilku latach nieobecności w składzie, dobrze spisał się za to Klemens Murańka, który pokazał, że jest mocny i chce walczyć o wysokie lokaty.
Mimo wysokich oczekiwań, udało się wywalczyć jedynie trzecie miejsce. Wygrali Austriacy, a drugie miejsce zajęli Niemcy.
Dobre przygotowanie naszych skoczków
Liczyliśmy, że dobre przygotowanie do sezonu nasi skoczkowie pokażą w konkursie indywidualnym. Może i byłoby to możliwe gdyby nie bardzo silny wiatr, który groził odwołaniem zawodów.
Oczywiście, jak to bywa przy loteryjnych warunkach pogodowych, wyniki zawodów były trochę zaskakujące. Na skoczni im. Adama Małysza tego dnia szalał Markus Eisenbichler, któremu do rekordu skoczni należącego do Stefana Krafta zabrakło jedynie półtora metra. Świetnie skakał również jego rodak Karl Geiger. To właśnie ci skoczkowie zajęli dwa pierwsze miejsca w konkursie. Trzeci był Daniel Huber, któremu do rekordu Krafta w I serii brakowało pół metra. Nie udał mu się skok w drugiej serii dlatego musiał zadowolić się najniższym stopniem podium.
Wiatr czy lekki stres
Polscy skoczkowie trochę zawiedli. Obecność siedmiu Polaków w II serii zawodów nie przekuła się na jakość ich skoków i miejsca w końcowej klasyfikacji. Najlepszy był Piotr Żyła, który zajął 5 miejsce. Niezadowalające 11 miejsce zajął Dawid Kubacki. Kamil Stoch był dopiero 27. Słabo.
Zadowolony może być przede wszystkim Andrzej Stękała. Zajął miejsce 19 co wiązało się ze zdobyciem pierwszych punktów w Pucharze Świata po blisko pięcioletniej przerwie.
Niektórzy, jak skoczkowie niemieccy, mogą być zadowoleni z pierwszego weekendu w skokach w tym sezonie. Reszta zawodników na pokazanie swojej obecnej dyspozycji potrzebuje chyba trochę więcej czasu. Dobrym przykładem może być Stefan Kraft, który z Wisły wyjechał z zerowym dorobkiem punktowym. Jest on dopiero trzecim zdobywcą Kryształowej Kuli, który w inauguracyjnym konkursie następnego sezonu nie dał rady awansować do II serii.
Czas na zmrożoną Finlandię
Czekamy na zawody w dalekiej Finlandii. Ruka w Kussamo. Tam zapewne zobaczymy śnieg nie tylko na skoczni. Obyśmy mieli więcej szczęścia do sprawiedliwych warunków. Wtedy o dyspozycji wszystkich zawodników dowiemy się zdecydowanie więcej.