Dalekie latanie to też piękne skakanie

Kamil Stoch

Mistrzostwa Świata w Lotach: OBERSTDORF 19-21.01.2018

Teraz ma już wszystko. Komplet. Pełna gama kolorów. Zrobił już więcej niż Adam Małysz. Uczeń przerósł Mistrza. A jego koledzy? Też przeszli do historii polskich skoków.

KAMIL STOCH zdobył indywidualnie srebrny medal na MŚ w Lotach.

Ostatnim polskim medalistą tego czempionatu był Piotr Fijas 39 lat temu. Nawet ja tego nie pamiętam a co dopiero nasze obecne Orły. To jedyne zawody mistrzowskie, z których nie udało się przywieźć medalu Adamowi Małyszowi.

Tydzień wcześniej Puchar Świata odbywał się na skoczni mamuciej w Bad Mitterndorf. To było takie preludium do kolejnego weekendu. Nie specjalnie było o czym pisać. Zmęczeni byli wszyscy. Począwszy od Kamila po resztę naszych skoczków. Nawet my byliśmy jeszcze zmęczeni po Bischofshofen. Wyniki Polaków były bardzo mizerne, ale do przewidzenia. Reset głowy musiał trwać trochę dłużej niż zwykle, bo po wielkim sukcesie w 66 Turnieju Czterech Skoczni zmęczenie  fizyczne a przede wszystkim psychiczne było bardzo uciążliwe.

Jedynie Norwegowie dawali sygnały, że żadnego zmęczenia nie ma. Już od kwalifikacji do zawodów w Oberstdorfie pokazywali, że są bardzo mocni. Nasza ekipa Stoch i spółka dawała sygnał, że odpoczęli i będą walczyć również o najwyższe cele.

I nie minęły dwa tygodnie a w historii polskich skoków  trzeba zapisać kolejną nową kartę. Najlepszy wynik w historii MŚ w Lotach stał się faktem. Z czterech zaplanowanych serii odbyły się trzy. Lepszy od Kamila Stocha okazał się jedynie Daniel Andre Tande. Wygrał, ale co by było, gdyby odbyła się czwarta seria? Oj, mogło być różnie. Jego Moc słabła. Ale trochę Norwegowi pomogły warunki. Mimo wszystko jego zwycięstwo było zasłużone.

Trzeci, z medalem brązowym do domu wraca Richard Freitag, znów za Stochem

Chłopak nie ma szczęścia do Kamila. Może śni mu się już po nocach?

Tylko jeden dzień czekaliśmy na kolejny historyczny sukces. Tym razem drużyny. Piotr Żyła, Stefan Hula, Dawid Kubacki i Kami Stoch wyskakali dla siebie i dla nas brązowy medal w konkursie drużynowym. Przed konkursem wydawało się, że spróbujemy powalczyć o najwyższy stopień podium z chłopakami z Norwegii. Jednak szybko nam i innym nacjom Skandynawowie wybili z głowy myślenie o złocie. Cała czwórka tego dnia skakała bardzo daleko. Jedynie po I serii zajmowali drugie miejsce. A prowadziła wtedy… Słowenia.

Tak, tak, to właśnie Słoweńcy przez cały czas deptali Norwegom po piętach. My do końca walczyliśmy z Niemcami o strefę medalową. W końcowym rozrachunku Słoweńcy z pewnym srebrem, a my zdobyliśmy brąz. Gospodarze Niemcy – rozczarowani, na najgorszym miejscu w sporcie, czwartym.

Zatem, chłopaki, kolejne gratulacje. Szczególnie dla weterana Stefana, bo to jego pierwszy taki sukces w karierze. Łezkę w oku to i u doświadczonego zawodnika, męża i ojca zobaczyć można. Na emocje nie ma siły. Nie ma co z nimi walczyć.

 

Stefa Hula

Stefan Hula

 

I tak o to, potwierdzamy, że jesteśmy piekielnie silni, mocni fizycznie i odporni psychicznie. Fachowcy mówią, że powrót z „mamutów” na duże skocznie zadziała na niekorzyść dominatorów tego ostatniego weekendu  czyli Norwegów. To nasza ekipa ma być przykładem szybkości, siły i mocy na kolejnych zawodach. Bo teraz na dłużej w Pucharze Świata zmienia się wielkość skoczni. Na Igrzyskach też na mamutach się nie skacze ?

A stacja kolejna to Zakopane

Nasze, ukochane, kultowe, na które czekamy cały boży rok! A tam konkurs drużynowy i indywidualny. Panowie, wracamy na nasze najlepsze tory. I to na te        nowe, lodowe. Rozkład sił czas pokazać światu. Żeby się inni nie rozpędzali. Bo latanie się skończyło.

I kibic będzie jakiś inny. Z flagą własną. Nie od sponsora.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *