PŚ: Tetisee-Neustadt NIEMCY, Engelberg – SZWAJCARIA
Kiedy pisałem do Was ostatnio skoki polskich reprezentantów miały wiele wad. Daje się jednak zauważyć postęp i mały błysk w poczynaniach naszych orłów. Ale dalej brak mantry Mistrza Małysza – “oddać dwa równe skoki“.
Przebudzenie Mocy jednak jest. Jestem świeżo po kolejnym epizodzie Gwiezdnych Wojen i łatwo przychodzi mi znaleźć porównania tej Sagi do tego, co dzieje się w Pucharze Świata. Mistrz Joda mówił zawsze, że cierpliwym warto być. I kto w to uwierzy, zwycięskim będzie.
Wielki bój o zwycięstwo w kolejnym konkursie drużynowym toczyli nasi skoczkowie w Tetisee-Neustadt. Znów się nie udało. Choć Moc naszych było już widać, do zwycięzców Norwegów brakło 0,8 pkt. Gdyby nie sędziowie, nawet mogliśmy ten konkurs wygrać. No trudno. Ale przynajmniej wiemy, że ta Moc bierze się z Mocy drużyny. Bo w „Ostatnim Jedi” nie wszystko jest takie oczywiste.
Dzień później konkurs indywidualny z lekkim niedosytem, bo najlepszy “nasz” to Kamil Stoch – miejsce szóste. Na usprawiedliwienie można przyjąć jedynie bardzo loteryjne warunki. Jak wieje w plecy, to Mocy nie ma. Z góry ustalono, że tego dnia o zwycięstwie zadecyduje jedna seria. Wygrał Freitag. Richard Freitag, skoczek z wąsikiem.
Tak na marginesie to przyjrzałbym się skoczkom skaczącym z wąsikiem pod nosem. Dla mnie to jest strój nieregulaminowy. Adaś, co ty na to?
Kolejny weekend – Engelberg. Mamy bardzo dobre wspomnienia z tego miejsca. I to jeszcze z czasu sukcesów Adama Małysza. Szwajcarską skocznię podobno albo się bardzo lubi albo nienawidzi. I co z tym zrobiła nasza szóstka? Według mnie naszej “szóstce” można spokojnie postawić “czwórkę”. Trudno było oczekiwać spektakularnych wyników, choć dwa miejsca na podium Kamila Stocha wróżą dobrymi wynikami na przyszłość.
A najbliższa przyszłość to Turniej Czterech Skoczni
Martwi mnie jedno. Za często naszym skoczkom zdarzają się dwa nierówne skoki. U niektórych widać nawet brak cierpliwości i otwarcie o tym mówią. To trzeba zmienić, bo taka frustracja do niczego dobrego nie prowadzi. Łatwo wtedy przejść na Ciemną Stronę Mocy. Wrócić trudniej. A do Igrzysk tuż, tuż.
Podsumowując – jest lepiej. Forma rośnie. Powoli, ale do przodu. Zatem cierpliwości, cierpliwości.
W końcu będą mięli czas na odpoczynek i spokojny trening. Przed nami (i nimi) okres świąteczny. I choć w drugi dzień świąt Mistrzostwa Polski zalecam naszemu sztabowi aby obowiązkowo w ramach metod psychologicznych we własnym gronie obejrzeć jeden, lepiej dwa, a najlepiej trzy epizody z Gwiezdnych Wojen. Jak zrozumieją przesłanie Mistrza Jody to Moc na pewno będzie z nimi. Na razie jest im potrzebna na Turniej Czterech Skoczni. A potem się zobaczy.