Między ustami a brzegiem Pucharu Świata – odcinek 5
Występują:
Związek nasz bratni, Waldemar, pechowy petent Kwiatkowski i Michał z poprzedniego odcinka.
W poprzednim odcinku w Związku wrzało. Bo nie zagrało. A raczej nie zagrał. I wszyscy już wiedzą, że chodziło o przyszłego kandydata na zięcia prezesa, Michała. I będzie z tego jeszcze dym. Znamy przecież nieustępliwość prezesa Turnera.
A w biurze Związku z nienaturalnym optymizmem zabiegano o potwierdzenie przybycia kominiarza, który miał przeczyścić komin. W budynku rzecz jasna. Obowiązkowy proceder, pamiętacie? Lecz od miesiąca nie można wysyłać do niego ani maili ani zwykłych listów. Na elektroniczne wiadomości odpowiada jedynie daemon, mailer daemon. Takie czasy.
Tymczasem, zaniepokojone tym faktem Panie Sabinka i Halinka usiłują z nadludzką intensywnością wymyślać sposoby na kontakt z domniemanym.
– Nooooooo nie wiem… – wyrzuciła z siebie Sabinka.
– Hmmm – dodała błyskawicznie Halinka.
Dynamikę w toku myślenia obu dam i narastanie gwałtownie emocji przerywa trzask dochodzący z klatki schodowej. To Waldemar, wspaniały przyjaciel Sabinki, dla którego Halinka oddałaby wszystko… czego już faktycznie nie potrzebuje.
– Oż k..a mać! – chyba przyklnął?! Aczkolwiek lepiej tego ująć Waldemar nie mógł.
– Jesteś cały? – zadrwiła Halinka, mając na uwadze wycięcie u Waldemara w zeszłym roku śledziony.
– Tak, nie widać? – wrzeszczy Waldemar, nie zorientowawszy się, że jego odpowiedź nie dowodzi prawdzie. – Kto wpadł na taki durny pomysł? – dalej wrzeszczy Waldemar wskazując na ustawione na półpiętrach gmachu Związku pojemniki na używaną odzież.
– Oj, to ta akcja – wtrąciła Sabinka – wspomagamy pracę naszej wspólnoty osiedlowego stowarzyszenia: ‘Ubieramy się po swojemu’.
– I są jakieś rezultaty? – zapytał wyraźnie zdenerwowany Waldemar.
– Naturalnie – odparła bez wahania i spokojnie Sabinka – wczoraj, w tym samym miejscu Kwiatkowski złamał nogę.
Długą, spodziewaną ciszę wywołaną przez incydent z Waldemarem, przerywa głośnik komputera oznajmiający piskliwym dźwiękiem przybycie oczekiwanej odpowiedzi na ostatni email Sabinki i Halinki.
Nie sposób teraz wytłumaczyć powodu użycia tego filozoficznego rodzaju informowania o nadejściu nowej poczty przez wyrafinowane użytkowniczki nowoczesnej technologii komunikacji.
To daemon. Ten sam co zwykle.
Nic już nie było w stanie pocieszyć ani Sabinkę, ani Halinkę, ani Waldemara, u którego zupełnie nieoczekiwanie wystąpiły nudności. I nie wiemy czy to na skutek upadku w znanym już miejscu przez sąsiada Kwiatkowskiego czy w związku
z obcowaniem w ciszy z Halinką i Sabinką. I nie wiadomo co z kominiarzem? I będzie z tego dym. To już drugi w odcinku.
Zauważyliście, że Sabince i Halince mówimy już po imieniu? Ot rewolucja!
A już wkrótce… niespotykana metamorfoza Sabinki i prawdziwe współczucie okazywane cierpiącemu Waldemarowi. Okazuję się, że Sabinka ukrywała przed Waldemarem zgodne z rzeczywistością swoje nieprawdziwe oblicze.