Między ustami a brzegiem Pucharu Świata – odcinek 21
Występują: Znany już Piotrek, nowa nadzieja oraz Stefan
W ostatnim odcinku pierwszego sezonu (dwudziestym przypominam) rozpisałem się na temat nowej starej nadziei naszych skoków. Choć już raz w historii kina zrobił to już George’a Lucas, pisząc IV część sagi Gwiezdne Wojny, to ja dzisiaj ośmielam się (pomimo wrodzonej skromności) zawołać: ‘A nie mówiłem?!’
– No to nasz pupilek, jedyny następca naszego Adasia ma w końcu konkurenta w swojej drużynie – błyskotliwie zauważyła Sabinka.
– No popatrz – wtóruje Halinka – takiego scenariusza nie napisałby z pewnością żaden twórca – dodała.
A nasz prezes? Zaciera ręce bo wierzy w kolejne sukcesy swoich podopiecznych. A apetyty na nie ma spotęgowane. Nic w tym dziwnego, tak dobrze jeszcze nigdy w skokach narciarskich nie było. Co nie oznacza, że sytuacja zmusza do refleksji a powściągliwość jest mile widziana.
– No to ładnie się rozhulał ten nasz Piotruś – ciągnęła dalej Sabinka – osobiście ubolewam jedynie, że żyłuje nieco Stefanek – dodała.
Ale to już inna bajka. A strach pomyśleć co by było, gdyby Stefan rozwiał wątpliwości i stał się gwiazdą zespołu i bohaterem narodowym. I jak byście wtedy nazwali reaktywację i popularność Stefana? Hulomania? Huloszał? A może Hula hop! Na szczęście moje wyobrażenie o hipotetycznym bohaterze się tu kończy. Pożytek natomiast tej refleksji jest taki, że działa jak używka i gwarantuje dobrą zabawę.
Jest jeszcze jeden wątek o którym warto wspomnieć a który bezwzględnie identyfikuje się z naszym Stefanem. Mało kto wie, że ‘Hula’ to tradycyjny taniec hawajski, wykonywany przez kobiety przy akompaniamencie pieśni zwanej mele. Sztuki tańca ‘Hula’ można nauczyć się w szkołach zwanych hālau. Zatem przed nami kolejna edycja Tańca z Gwiazdami.
A już wkrótce: Aaaaaaaa miało być tak pięknie…