Na dwa ostatnie konkursy LGP 2010 trzeba było trochę poczekać. Aby stwierdzić, jak ważne dla naszych skoczków miały być te konkursy wystarczyło spojrzeć na klasyfikację. Prowadził nadal Daiki Ito. Drugi ze stratą 150 punktów był Adam Małysz. „Pudło” chciał zaatakować Kamil Stoch. Na te dwa ostatnie konkursy Ito nie przyleciał.
1 października w Libercu wszystko szło wręcz idealnie. Już po I serii prowadził Małysz. Kamil zajmował 3 miejsce. Polaków rozdzielał tylko Norweg Tom Hilde. W II serii nic się nie zmieniło. Wygrał Adam przez Tomem Hilde i Kamilem Stochem.
Reszta naszej ekipy również skakała dobrze. Rafał Śliż był jedenasty, a Łukasz Rutkowski, który pierwszy raz w sezonie letnim znalazł się w kadrze Łukasza Kruczka, był czternasty. Pecha miał Dawid Kubacki. On również do końca zapowiadał walkę o wysoką pozycją w całej edycji LGP. Został jednak zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon.
Konkurs w Klingenthal miał być dla Adama Małysza tylko formalnością. Ostatnio to miejsce było dla Małysza szczęśliwe. To właśnie tam, zimą, dokładnie 2 lutego 2010 wróciła doskonała forma naszego Mistrza. Ten wspaniały powrót rewelacyjnej dyspozycji zaowocował dwoma medalami na IO w Vancouver. Dlaczego zatem po 8 miesiącach to miejsce miałoby okazać się mniej szczęśliwe?
Przed tym ostatnim konkursem Małysz tracił już do Japończyka tylko 50 punktów. Sytuacja była tym bardziej bardzo ciekawa, gdyż oboje w całym cyklu Letniej GP tyle samo razy zwyciężali i tyle samo razy zajmowali II miejsce (po trzy zwycięstwa i po jednym drugim miejscu).
Na zakończenie tej edycji LGP w Klingenthal pojawili się w pełnym składzie skoczkowie austriaccy. Wszyscy byli ciekawi ich dyspozycji. Ostatnio w takim komplecie widzieliśmy ich w sierpniu na skoczni w Wiśle Malince. Tam nie pokazali zbyt dobrej formy. Teraz zapowiadali że będzie znacznie lepiej.
I tak też było. W treningach wysoko plasowali się Morgenstern i Kofler a kwalifikacje wygrał Schlierenzauer. Zapowiadał się ciekawy konkurs.
Zanim w I serii na belce usiadł ostatni skoczek – Adam Małysz, prowadził Morgi przed Zaunerem i Niemcem Bodmerem. Czwarty był Kamil Stoch. Adam skoczył 136,5 metra i zajmował czwarte miejsce. Aby marzyć o czwartym triumfie w LGP musiał wskoczyć na podium. I wtedy zdarzyło się coś niespotykanego – Małysz został zdyskwalifikowany za to, iż rozpoczął najazd już na czerwonym świetle!
Rozczarowanie było wielkie. Taka okazja na zwycięstwo w cyklu Grand Prix może się już nie powtórzyć. Wszystko przez bardzo zmienne warunki atmosferyczne. Z machnięciem chorągiewką zbyt długo zwlekał Lepistoe. Jak tłumaczył po konkursie – gdyby Adam rozpoczął skok wcześniej nie miałby szans na oddanie dobrego skoku, gdyż zmienny wiatr spychał skoczków od tyłu.
Trudno. Teraz pozostał w konkursie tylko Kamil Stoch, który nadal miał szansę na podium całego cyklu. Podobnie jak nikt nie przypuszczał, iż Małysz tak pechowo zakończy letnie skakanie, to nikt nie spodziewał się tego, co zrobił Stoch w II serii. Atakując z czwartego miejsca po I serii oddał skok na odległość 143,5 metra wyrównując rekord skoczni należący do Gregora Schlierenzauera. A co najważniejsze – wygrał cały konkurs! Drugi był Morgenstern a trzeci Schlieri.
Można rzec, iż Kamil „pomścił” swojego kolegę z Wisły. Zrobił to na tyle skutecznie, że nawet wyprzedził go w całym cyklu Letniej Grand Prix! Tak oto LGP 2010 wygrał jednak nieobecny Daiki Ito, drugie miejsce zajął Kamil Stoch, a trzecie miejsce Adam Małysz.
I jak tu podsumować te dwa ostatnie konkursy LGP? Gorycz Małysza, sukces Stocha, pech walczącego o wysokie miejsce Kubackiego, dobry powrót Rutkowskiego? Zostawmy na chwilę te pechowe chwile. Wszak dyskwalifikacje były i będą się zdarzać różnym skoczkom. Jeśli zatem w miejsce pecha Małysza czy Kubackiego jego miejsce zajmuje z powodzeniem Stoch czy inny dobrze skaczący polski skoczek to uważam, że sytuacja jest komfortowa! Kto pamięta, żeby kiedykolwiek zdarzało się w polskich skokach że jeśli jednemu idzie gorzej to zastępuje go RODAK! Kto pamięta, aby w piątce jakiegokolwiek cyklu było aż TRZECH POLAKÓW, a czterech następnych bez problemu „łapie„ się do trzydziestki! W przysłowiowej „II lidzie” czyli Pucharze Kontynentalnym 11 polskich skoczków znalazło się w trzydziestce. Tutaj całą klasyfikację wygrał wielce wszechstronny tego lata Kamil Stoch! Kiedy on jeszcze znalazł czas aby założyć rodzinę?!
O czym teraz myśli każdy z nas ?! Tylko o jednym – JAK TO BĘDZIE ZIMĄ 2010/2011!!! Przypomnę tylko, iż to sezon Mistrzostw Świata w Oslo. A kto tam zawsze lubi skakać? Oczywiście Adam Małysz! Ale i tym razem będzie miał tam groźnych rywali. Nie, źle myślicie – wcale nie chodzi mi o Austriaków i Norwegów. Chodzi mi o … POLAKÓW takich jak Stoch czy Kubacki!
Praca dwóch teamów KRUCZEK i LEPISTOE daje efekty. Ten pierwszy pracuje z kadrą już 3 lata. Przyznaję, iż nie byłem osobiście entuzjastą Kruczka w chwili, kiedy przejmował kadrę. Teraz uważam, że wykonał dobrą robotę. A co najważniejsze – był CIERPLIWY.
Niektórym kibicom brakowało tej cierpliwości. Nasz Fan-Club NOVEMBER.PL Bielsko-Biała Straconka z polskimi skoczkami jednak był i będzie na dobre i na złe. Ale wracając do przeszłości wiemy doskonale, że chwile zwycięstwa przeplatały się z chwilami porażek i smutku. Czy przyszły znowu dobre czasy dla polskich skoków? Zobaczymy już za niespełna dwa miesiące. Cały nasz Fan-Club jest przekonany że będzie to piękny sezon i to za sprawą nie tylko jednego Małysza. Dlatego też podjęliśmy decyzję… Ale o tym w kolejnym artykule.