To, że na nowej skoczni w Vikersund przygotowywanej przez Norwegów na przyszłoroczne MŚ w Lotach można bić rekordy mogliśmy się przekonać jeszcze przed zaplanowanymi konkursami. Plotki i przypuszczenia zostały szybko potwierdzone.
11 lutego 2011 podczas skoków treningowych JOHAN REMEN EVENSEN poprawił rekord w długości lotu swojego kolegi z reprezentacji Bjoerna Einara Romoerena! Skokiem na odległość 243 metry odebrał najlepszy wynik, który przetrwał od 20 marca 2005 roku. Po blisko sześciu latach poprawił rekord z Planicy o cztery metry!
Radość Norwega był olbrzymia. Chwilę po serii treningowej odbyły się kwalifikacje. Ponieważ z czołówki PŚ nie wszyscy wybrali się do Vikersund (m.in. Kofler, Freund czy Fettner) Evensen – nowy Król lotów narciarskich nie musiał się kwalifikować i choć na chwilę mógł nacieszyć się swoim wyczynem. Kwalifikacje wygrał Robert Kranjec skokiem na odległość 232 metry. Chwilę później na belce ponownie zasiadł Evensen. Odepchnął się od belki, wybił z progu i skoczył… 246,5 metra! Drugi raz tego dnia pobił rekord w długości lotu!
Niewiarygodne stało się faktem. Norwegowie zbudowali piękną skocznię, na której można pięknie a co najważniejsze bardzo daleko skakać. Jeszcze przed sobotnim konkursem aż czternastu zawodników, z grupy tych którzy osiągnęli kwalifikację pobiło swoje indywidualne rekordy w długości lotu. Padł również nowy rekord Słowenii. Ustanowił go Kranjec skokiem z kwalifikacji.
Czy w ten weekend ktoś zagrozi Evensenowi? A może uda się komuś pokonać psychologiczną granicę 250 metrów?
Pierwszy konkurs zapowiadał się zatem bardzo ciekawie. Warunki na skoczni były równe dla wszystkich. Wiatr kręcił tylko na buli zatem jeśli komuś udało się mocno wybić i wysoko nad nią przelecieć mógł być pewien, że skoczy daleko. I tak też się działo. W I serii, skoków powyżej 200 metrów było bardzo dużo. Z trzech Polaków w konkursie (Małysz, Stoch i Żyła) tylko ten trzeci skoczył krótko. Odległość 177 metrów pozwoliła Żyle zająć … 31 miejsce.
Kamilowi udało się skoczyć 183 metry. Już od piątkowych treningów widać było, że ten mamut nie będzie ulubioną skocznią naszego zawodnika z Zębu. Dużo lepiej skakał Adam Małysz. W swojej pierwszej próbie Adam osiągnął 212 metrów i zajmował szóste miejsce. Stoch po I serii był osiemnasty.
Kto tego dnia miał walczyć o zwycięstwo?
Evensen skoczył bardzo daleko bo 240 metry. Ale tego dnia miał groźnego konkurenta – Gregora Schlierenzauera. Schlieri skoczył 243,5 metra i nieznacznie wyprzedzał Norwega. Trzeci był Tom Hilde po skoku na 218,5 metra.
W II serii skoki nie były już tak długie, choć wiatr prawie w ogóle nie przeszkadzał. Świetny skok oddał Kamil Stoch. Skoczył 198,5 metra i długo stał w miejscu przeznaczonym dla lidera konkursu. Ostatecznie Kamil zajął jedenaste miejsce. Klasę pokazał Małysz. Skoczył 213,5 metra i po cichu można było myśleć chociaż o najniższym miejscu na podium. Skończyło się jednak na miejscu piątym. Adama wyprzedził Hilde i Ammann. O zwycięstwo mieli walczyć Schlierenzauer i Evensen. Gregor skoczył 232,5 metry a Johan 234,5 metra. W konkursie na najwyższym stopniu podium stanęli – OBOJE!
Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w styczniu 2005 roku w Zakopanem. Tam zwyciężyli Adam Małysz i nie skaczący już Roar Ljoekelsoey.
Trzeci był Simon Ammann. Miał aż 46,6 punktów straty. Jak donosi portal skijumping.pl jest to druga największa przewaga nad drugim zawodnikiem w historii Pucharu Świata.
Wiele rekordów i wiele emocji przyniosły pierwsze dni lotów w Vikersund. Wielu zawodników mogło cieszyć się ze swoich skoków. Tego dnia był jednak jeden bardzo smutny skoczek. Tym człowiekiem był Romoeren. Nie dość, że kolega zabrał mu jego rekord w długości lotu to jeszcze sympatyczny Bjoern nie zdołał zakwalifikować się do konkursów lotów. Tego dnia Norweg był – przedskoczkiem z numerem V18.
Lider PŚ Thomas Morgenstern zajął w sobotę dwunaste miejsce. Skakał słabo. Zapewne myślami był już nie tylko w Oslo ale i w Planicy, bo aby odebrać tam swoją drugą Kryształową Kulę musiał zdobyć w niedzielnym konkursie dziewięć punktów lub nie mógł wygrać Simon Ammann.
Można było być pewnym, że konkurs niedzielny będzie równie emocjonujący i poznamy kolejne rozstrzygnięcia sezonu.
Już po pierwszej serii niedzielnych zawodów było pewne, że ten konkurs emocjonujący jednak nie będzie. Ilość „bitych” rekordów została wyczerpana w sobotę. Mogliśmy być jedynie pewni, że poznamy już na sto procent zwycięzcę Pucharu Świata.
To, że I seria była nudna zawdzięczamy sędziom. Nie pamiętam konkursu, aby zawodnicy musieli skakać z belki numer – ZERO. Za taką decyzję słono zapłacili przede wszystkim Neumayer i Koudelka. Oboje nie dolecieli do 120 metra. Sędziom bili brawo skoczkowie i większość trenerów. Gwizdy publiczności było wyraźnie słychać w telewizji. „Skórę” sędziom uratowali Evensen, Schlierenzauer i Adam Małysz. Johan skoczył 230,5 metra, Gregor 227 metrów a Adam 213 metrów. I tak wyglądała pierwsza trójka po tej I serii. Najdalej skoczył Happonen – 240,5 metra i zajmował miejsce piąte. To między innymi skok Fina spowodował kompromitującą decyzję sędziów. Przed Janne Happonenem czwarte miejsce zajmował Thomas Morgenstern skokiem na odległość 216,5 metra.
Dobrze spisał się Piotr Żyła. Skoczył 201,5 metra i plasował się na dwudziestej pozycji. Kamil Stoch swoim skokiem na 188 metr był dwunasty.
W II serii sędziowie „zaszaleli” bo skoki rozpoczęły się od belki numer DWA. Zapowiadało się na powtórkę z serii I. I tak też wyglądały skoki połowy skoczków. Coś ciekawego zaczęło się dziać mniej więcej od skoku Kamila Stocha i Andersa Jacobsena. Kamil poprawił się o 10,5 metra co dało mu ostatecznie jedenaste miejsce. Które miejsce zajmie Kamil było bardzo ważne, gdyż „po piętach” w generalnej klasyfikacji PŚ deptali mu sobotni zwycięzcy Schlierenzauer i Evensen. Jak się później okazało Stoch obronił się w tej walce i ostatecznie w tej klasyfikacji jest dziesiąty.
W pierwszej dziesiątce niewiele się zmieniło. Ten kto oddał skok od razu obejmował prowadzenie. Na koniec zawodów niektórzy skoczkowie uraczyli nas kontynuacją bicia rekordów. Rozpoczął Simon Ammann, który skokiem na 238,5 metra ustanowił nowy rekord Szwajcarii. Po nim skakać miał Adam Małysz. Aby myśleć o pokonaniu Ammanna musiał skoczyć bardzo daleko. I udało się! Co więcej – Adam ustanowił nowy rekord Polski w długości lotu. Skoczył 230,5 metra i poprawił swój poprzedni rekord 225 metrów, który ustanowił blisko osiem lat temu! I jeszcze jedno – w PŚ wyprzedził nieobecnego w Vikersund Koflera, co daje Adamowi trzecie miejsce o ogólnej klasyfikacji!
O zwycięstwo walczyli tak jak dzień wcześniej Schlieri i Evensen. Wygrał Austriak. I zrobił to po raz 34 w karierze. Adam Małysz znów stanął na podium! Tym razem na miejscu trzecim. Dla porządku wypada podać jeszcze miejsce Piotra Żyły. Jego drugi skok to 181,5 metra co dało miejsce dwudzieste pierwsze.
Co jeszcze wiemy po tym weekendzie? Że Puchar Świata zdobył Thomas Morgenstern. Dziś był piąty i nad Simonem Ammannem ma 387 punktów przewagi. A do końca rywalizacji pozostały po MŚ tylko trzy konkursy. Zaraz po zawodach odbył rundę honorową na barkach osób z ekipy Ski Austria.
Jedyne czego jeszcze nie wiemy to kto będzie świętował na skoczniach w Oslo. Trudno wskazać głównych faworytów, tym bardziej, że zawody w Vikersund odbywały się na skoczni mamuciej, a to całkiem inne skakanie niż skocznia duża i normalna.
Wcześniej jeszcze naszych reprezentantów zobaczymy na MP w Szczyrku i w Wiśle. I będzie to pożegnanie przed wylotem do stolicy Norwegii.
My również myślimy już tylko o Oslo. Zostały nam ostatnie przygotowania. I nie będę bawił się w spekulacje. Wszak w dziesiątce PŚ mamy dwóch reprezentantów. Będzie dobrze. A może jeszcze lepiej. Do zobaczenia przed telewizorami. Prawdopodobnie będzie można w nich zobaczyć naszą flagę Bielsko-Biała Straconka.