Ale mi się zrymowało!
Na początek w imieniu całej grupy novemberowiczów składam wszystkim sympatykom naszej strony oraz innym kibicom skoków narciarskich najlepsze życzenia noworoczne! Niech spełnią się Wasze marzenia oraz wszystkie postanowienia na Nowy Rok! A na skoczniach (i trasach biegowych) niech nam wszystkim królują najlepsi (czytaj: biało –czerwoni i … Justynka)!
Szczególne pozdrowienia dla Marit! Wracaj do zdrowia, bo wieje nudą! Wiem – jestem znów złośliwy, trudno 😉
A co tam słychać na półmetku 61 Turnieju Czterech Skoczni?
Też nuda. Jacobsen bije wszystkich na głowę. Głowy to chyba najbardziej na razie bolą Austriaków. Zacznijmy od tego, który nie jest stworzony do przegrywania? O kim mowa? (znów mały quiz) – oczywiście, że chodzi o Gregora Schlierenzauera. Jego mina po obu konkursach na niemieckich skoczniach – bezcenna. A już wszyscy myśleli, że na polskiej ziemi będzie bił rekord Nykanena. I tyle o Gregorze, bo się jeszcze chłopak naczyta i zrobi nam na złość.
Kolejny w składzie od polopiryny: Thomas Morgenstern. Takiej wpadki jak w Oberstdorfie chyba on sam nie pamięta. Ale jako jedyny ma usprawiedliwienie. Jego Kristina tydzień wcześniej urodziła mu maleńką Lili. Przy okazji gratulujemy młodemu tacie (i dziadkowi Franzowi).
Kolejny od pigułki – Andi Kofler.
Zapomniał o nowym regulaminie i włożył za luźny kombinezon. Ale to jeszcze nic. Później poszedł na skargę do Pointnera, że Norwegowie (o jednym z nich za chwilę) mają nieregulaminowe buty. Ten szybciutko z tą sensacją do Hofera. I tu klops – wszystko w porządku. Jak się okazało, Norwegowie oprócz wkładek pod stopę założyli sobie wkładki za piętę. I po sensacji. Zatem niestety, trzeba skakać dalej. Trudno lubić tych chłopców. Aż się boję, bo jak pomyślę, gdyby w skokach dało się zrobić to, co wczoraj zrobiły przed metą dwie Norweżki w sprincie to …
Ale wróćmy teraz do innych. Klasę po powrocie „na salony” pokazuje Jacobsen. Jeszcze w Oberstdorfie Niemcy próbowali się z nim mierzyć, ale już w Ga-Pa latał jak chciał. Chociaż powoli przychylam się do opinii tych, którzy najchętniej zlikwidowaliby noty sędziowskie. To, co pokazywali panowie na stanowiskach od A do E głównie w Nowy Rok to kpina. Cały świat dawno wie, że niektórzy noty dostają „za nazwisko”, ale w Ga-Pa wszystkie normy zostały przekroczone. Jak można dać 18,5 pkt. komuś, kto dziękuje Bogu wylądował. Zaznaczam – nadal piszę o Jacobsenie.
Reszta zawodników na razie jest tłem. Ze słynnym „hydraulikiem” może jeszcze powalczyć na ojczystej ziemi chyba tylko Gregor. Trzeci w klasyfikacji Tom Hilde traci już do kolegi z drużyny prawie 40 pkt. To już jest duża różnica.
A co tam u naszych słychać?
No, źle nie jest, ale apetyty były większe. Choć przyznam, iż nie pamiętam, czy kiedykolwiek mieliśmy wszystkich siedmiu biało-czerwonych w konkursie rangi światowej (nie licząc limitu narodowego na Wielkiej Krokwi). Trochę niedosytu mam osobiście po skokach Kamila. Szczególnie w Nowy Rok był bliski sukcesu, ale znów ten drugi skok! Oby skoki w Ga-Pa Maćka Kota były zwiastunem lepszych czasów.
Zapewne na spektakularne sukcesy „naszych” w całym TCS nie ma co liczyć, co wcale nie znaczy, że brak wiary w narodzie. Kamil lubi Bergisel (pamiętacie, co zrobili ze Stochem sędziowie rok temu?). Do miejsca trzeciego traci ok. 20 punktów. Także proszę Cię Kamil – popsuj trochę zabawę, tym od Polopiryny. Chyba mają więcej zapasów?
Pozostaje na koniec pytanie, czy Jacobsen dorówna wyczynowi Svena Hannawalda. Anders nie jest tak błyskotliwy jak Sven, ale moc w nogach ma. Na razie osobiście nie odważę się na żadne typy. Jutro kwalifikacje w Innsbrucku. Poczekajmy, zobaczymy. Ta typuję tak: gdzie dwóch się bije tam Kamil skorzysta! Razem z Maćkiem! No co, nie można pomarzyć?