
Zmęczeni?
Raw Air nabrał rozpędu. Kolejne przystanki tego turnieju to Lillehammer i Trondheim. Skakanie w środku tygodnia odbija się automatycznie na frekwencji na trybunach. Ale i w tych okolicznościach na polskich kibiców zawsze można liczyć. Odpracowana dniówka i na skocznię. Brawo nasi!
Zapewne polscy kibice liczyli, że nasza reprezentacja powalczy o laury w tym prestiżowym turnieju. Jest jednak inaczej. Syndrom „Horngachera” trwa. Do tego dochodzi zmęczenie sezonem. Przynajmniej taka jest medialna nowa diagnoza słabych wyników naszych skoczków.
Błysku brak
Błysku brak. Wszystko wygląda dość przeciętnie. Przed kamerami nasi skoczkowie zapewniają, że problemu braku siły fizycznej nie ma i spokojnie „dociągną” do końca sezonu. Może i tak będzie, ale stagnację widać jednak gołym okiem. Jedno jest pewne – Raw Air tym razem nie dla nas. Nam pozostało jedynie obserwowanie klasyfikacji Pucharu Narodów. Tutaj o tyle jest dobrze, że z niemieckich skoczków także powoli „schodzi powietrze”. To chyba taki efekt mistrzostw świata dla obU tych reprezentacji. Co było najważniejsze do wygrania, wygraliśmy. My i Niemcy.
Dlatego tym razem inni mają jeszcze trochę więcej ambicji i może więcej motywacji. W grze o laury w turnieju pozostało skoczków trzech: Kraft, Kobayashi i Johansson. Mamy tutaj pewny wyjątek od reguły, że jeśli coś osiągnąłeś to spadek mobilizacji musi potem spaść w dół. Mam tu na myśli już zdobywcę Kryształowej Kuli Ryoyu Kobayashiego jak i brązowego medalistę z Seefeld na skoczni normalnej Stefana Krafta. Im sił nie brakuje. Próbuje im dorównać jedynie sympatyczny Norweg z wąsami.
Reszta przeciętnie
Reszta walczy o przyzwoite miejsca. Nasi są również w tym gronie. Dobry skok przeplata skok przeciętny. I żaden z naszych zawodników w tej kwestii nie wychyla się w żadną stronę. Może choć trochę zmieni się to na skoczni mamuciej w Vikersund. To ostatni przystanek Raw Air. Tu warto naprężyć muskuły, wszak w walce o małą Kryształową Kulę po skokach w Obersdorfie nasi są bardzo wysoko. To może być nasz drugi sukces tego sezonu Pucharu Świata. Ale Panowie, tu w Norwegii oraz za tydzień w Planicy skakać trzeba będzie daleko.
Zatem kciuki trzymamy, choć sił już nie mamy. Przepraszam, my, kibice mamy. Bo już niedługo do Słowenii się wybieramy.