W końcu skoczek narciarski mógł w tym sezonie zobaczyć jak wygląda naturalny śnieg. Spostrzegawczy kibic mógł zobaczyć, że dopiero teraz mieliśmy inaugurację sezonu nie tylko w skokach ale w innych dyscyplinach sportów zimowych, pod tytułem: The Nordic Opening in Ruka. A zatem co to było to tydzień temu w Wiśle? Szansa na sukces?
Zima, mróz, śnieg oraz jak to w Ruka bywa, wiatr
Czyli można zasmakować i dobrze zaciągnąć się nowym sezonem w skokach. O sportowej walce dzisiaj będzie niewiele. Z powodu bardzo silnego wiatru niedzielny konkurs został odwołany. I tu po kilku wręcz minutach niespodzianka. Do „Ucha Prezesa” szybko dotarła ta wiadomość. Walter Hofer zapewne nie zdążył dotrzeć do hotelu a już mu nasz szef PZNu propozycję składał, że chętnie w Zakopanem zorganizujemy trzeci konkurs, żeby straty w konkursach wyrównać.
Jak tak sobie po cichu myślę, że do rezygnacji z kierowania Pucharem Świata przez Waltera nieźle musiał się przyczynić nasz sternik sportów zimowych. Ileż się można tak podlizywać.
Bez konkursu niedzielnego
No to już wiecie – w niedzielę nie skakano, bo się nie dało. Sztuka ta na Ruka udała się tylko w sobotę, choć i tu wiele loterii było. Wszyscy mięli wiatr po narty ale że były to raczej podmuchy nie wszystkim udało się te warunki wykorzystać. I tu zagadka. Jaki zawodnik jako jedyny w stawce miał wiatr w plecy? Zastanówcie się. Zagadka jest bardzo prosta. Kto stawiał na Kamila Stocha może czuć się zwycięzcą szybkiego konkursu. Przypadek?
Szału nie ma
Jak już jesteśmy przy temacie naszych chłopaków, to ich skakanie można skwitować tak – szału nie ma, nadal. Z całej siódemki skaczących (Stoch, Kubacki, Żyła, Kot, Wolny, Hula i Murańka) tylko temu ostatniemu nie udało się wejść do drugiej serii. Cóż z tego. Najlepsze miejsce naszego reprezentanta w Ruka to połowa drugiej dziesiątki. I nadal mam obawy, że to ich ostateczne miejsca w zawodach.
No i właśnie. Teraz już o skokach wiele nie będzie, bo FIS postanowił, że z kombinezonami zabawa się skończyła. I było jak w meczu piłki nożnej, kiedy to arbiter chce udowodnić piłkarzom, że to on tu jest najważniejszy.
Kombinacja norweska
Tak czy inaczej małą wojenkę mamy. Skoczkowie kombinują jak mogą i chyba Panowie i Pani (polska delegatka) z FISu powiedzieli DOŚĆ. Na razie w bitwie tej „oberwało” trzech Norwegów i dwóch Słoweńców. Co zrobili? Mięli złą przepuszczalność powietrza kombinezonów, w których skakali. Może i ta nagonka byłaby nie zauważona, ale dotyczyła kluczowych zawodników tego sobotniego konkursu. Sepp Gratzer i Spółka odważyła się zdyskwalifikować dwóch zawodników z podium. Z Federacją walkę tego dnia przegrali: Johansson, Forfang, Lindvik oraz Peter Prevc i Semenić.
Chętni do zapoznania się z regulaminowymi niuansami mięli w ten weekend niepowtarzalną szansę. Sam te „zaległości” nadrobiłem. Moja wiedza w tym temacie zatrzymała się na współczynniku, który chyba jedynie dobry fizyk jest wstanie wytłumaczyć. 40 litrów powietrza na jeden metr kwadratowy na sekundę.
Proste, nie? Jak chcesz skakać więcej litrów mieć możesz. Jak masz mniejszą przepuszczalność niż te 40 litów – dyskwalifikacja. Byłem ciekaw, czy jest to w stanie dokładniej wytłumaczyć któryś z byłych skoczków, którzy są gośćmi w studio Eurosportu – Krzysiu Biegun i Kuba Kot. Raczej im się nie udało.
Apel
Panie Korościel – za tydzień proponuję zaprosić do studia jakiegoś profesora fizyki to nam to wytłumaczy, bo jestem przekonany, że walka FIS kontra SKOCZKOWIE będzie trwała nadal.
I jak ktoś jeszcze tego nie wiedział to grubość materiału z którego szyje się kombinezony musi być pomiędzy 0,3 a 0,5 mm. I przed skokiem już nie plombuje się skoczkom kombinezonów. Mogą się ma górze przebrać. Ale hola, hola. Teraz na górze jest pomiar tego w czym skoczek lata. Ale tu niespodzianka. Mierzymy tylko tułów i margines przylegania kostiumu do ciała, który wynosi 2 cm. Jak Ci się uda przejść tą kontrolę to potem skaczesz. Jak skoczysz wpadasz w ręce delegata lub Pana Gratzera. Na dole to oni mogą wszystko. Mierzą przyleganie kombinezonu w klatce piersiowej, w pasie i w kolanach. A, i nie zapomnijmy o przepuszczalności. Ktoś się zgubił? Przecież to takie proste. O nie! Zapomniałem o pomiarze nart i ważeniu po czym przed …. sam się zgubiłem-))).
Adam Małysz kiedyś mówił, że zadaniem skoczka to jedynie oddać dwa równe skoki
Jak ktoś jeszcze opisem regulaminowych zawiłości nie jest zmęczony to informuję, iż zawody po raz drugi w sezonie wygrał Daniel Andre Tande. Za nim niespodzianka – Austiak Philipp Aschenwald. Trzeci Słowieniec Anze Lanisek.
Za tydzień wyprawa w głąb Rosji. Przed nami kurs na Niżny Tagił. Po lotniczej części podróży na skoczku czeka około pięć godzin jazdy po dziurawych drogach, potem bardzo słabe jedzenie i kiepskie warunki zakwaterowania. Ale to pestka. Teraz skoczkowie mają inne problemy. Nie dać się złapać. A i może nasi rodacy zaczną w końcu skakać tak jak potrafią!