Mistrzostwa Świata za nami. Ale to jeszcze nie czas na odpoczynek. Wręcz odwrotnie. Teraz „zwiedzanie” Skandynawii. Właściwie w ciągu tygodnia objazdówka po Finlandii i Norwegii.
Na początek Lahti, to samo, w którym Małysz zdobywał swoje pierwsze medale MŚ. Ta impreza będzie tam znów rozgrywana za cztery lata. Może tam znów Stoch czy inny Polak… Wystarczy, przynajmniej na razie. Skupmy się na końcówce Pucharu Świata.
Nasz „narodowy szaman” oświadczył, że nasz nowy Mistrz Świata zdominuje resztę sezonu. Ale wcześniej znów konkurs drużynowy. W czołówce ścisk jak w Predazzo. Prym wiedli Niemcy i prowadzenia nie oddali do końca. Za nimi Norwegowie (już bez niespodzianek w punktacji). Dalej POLACY. I tym razem niewiele zabrakło do miejsca drugiego, tyle, że do Norwegów. A gdzie Mistrzowie Świata? Są – tuż za podium. W naszej reprezentacji jedna zmiana. Za Dawida wskoczył Miętus. Czyżby drużynowo znaleźliśmy swoje miejsce w szeregu? Gdzie tam! W Planicy będzie jeszcze lepiej!
Wracając do „szamana” z Wisły
Prawie się jego proroctwo spełniło. Prawie, to znaczy do I skoku Kamila w konkursie indywidualnym w Lahti. Początek dobry, bo po I serii Stoch był na podium. Jednak II skok już taki dobry nie był. Stoch konkurs zakończył na miejscu piątym, choć do podium zabrakło niewiele. W czołówce było tak gęsto, jak w przypadku skoków na skoczniach normalnych. No cóż, najlepsze wróżki popełniają błędy. Zawody wygrał Freitag. Dalej Bardal, Freund i Jacobsen czyli najwięksi rywale Kamila do „pudła” w PŚ. Reszta naszych też dobrze: Maciek szósty, Piotrek dwunasty, Krzysiek Miętus dziewiętnasty. Podsumowując – bardzo przyzwoicie. Należy odnotować ważny fakt – kwalifikacje do tego konkursu wygrał… Maciek Kot!
Szybka zmiana miejsca na Kuopio. W poniedziałek kwalifikacje, wtorek zawody. Nasi na treningach i w kwalifikacjach znów bardzo dobrze. Na czele Stoch i Kot, za nimi reszta. Do konkursu dostali się wszyscy. Nawet Stefan Hula.
Jak to często bywa w tych stronach – mocny wiatr i opady śniegu. Lecz tego dnia te warunki nie przeszkadzały naszemu Mistrzowi z Zębu. Dwa perfekcyjne skoki i pierwsze zwycięstwo Kamila Stocha w zawodach Pucharu Świata w tym sezonie! Co jeszcze jest ważne – tylko pół metra zabrakło Kamilowi do rekordu skoczni w Kuopio. Tak na marginesie – Kamil chyba jeszcze nie ma w swym dorobku żadnego rekordu jakiejś pucharowej skoczni.
Reszta naszych dzisiaj skakała słabiej
Maciek Kot nawet nie wszedł do serii II. Najlepiej poza Kamilem zaprezentował się Piotrek Żyła, bo był piętnasty. A w swoje urodziny Dawid Kubacki zajął dwudzieste czwarte miejsce. A Stefan Hula? Sensacji nie było czyli poza trzydziestką.
Znów szczęście błysnęło w oczach Kamila. Dobre skoki umila nam Kamil różną formą radości. Tym razem po II skoku pokazał, że taniec „Gangnam Style” nie jest mu obcy. Bo machać rękami stojąc to każdy potrafi, a jadąc na nartach „pługiem” to już nie taka prosta sprawa.
Także podsumowując walka o podium w PŚ trwa. Nie da się już tylko doścignąć Gregora Schlierenzauera. On to właśnie dzisiaj „zaklepał” sobie Kryształową Kulę. Otwarta walka dotyczy jeszcze pozostałych miejsc na podium oraz o małą Kulę.
Cała karawana przenosi się do Norwegii do Trondheim i Oslo. Czy w „kolebce skoków” Stoch wywalczy sobie podium PŚ? Oby. A jak nie to rozstrzygniemy wszystko w ukochanej Planicy. Tam ostatnimi czasy Polacy dobrze a nawet bardzo dobrze kończą każdy sezon.