
I prezent świąteczny był. Od Kamila. W końcu nasz rodak wygrał konkurs w tym sezonie. A stało się to w Engelbergu. W sobotnich zawodach to był w końcu ten Kamil, który oddaje dwa piękne skoki, zamiera w powietrzu i leci daleko. Warunki pogodowe tego dnia w końcu były sprawiedliwe. Reszta Polaków dobrze, ale nie bardzo dobrze. I w końcu powiało czym innym niż wiatrem. Optymizmem.
Pogoda pod psem
Dzień później wszystko się odwróciło. Pogoda „pod psem” czyli tym razem deszcz. Skoki naszych reprezentantów najgorsze w sezonie. Do drugiej serii awansował jedynie Kamil Stoch i Stefan Hula. Słabo i to bardzo.
Reszta w stawce również skakała „świątecznie”. Zdecydowanie nie pomagały warunki. Znów było loteryjnie. Właściwie nikt tego dnia nie oddał dwóch równych skoków. Pecha pod tym względem mięli wszyscy. Najgorszego Stefan Kraft, bo drugi skok ukończył upadkiem. Ale nic poważnego mu się nie stało.
Szczęście w nieszczęściu
Najwięcej szczęścia w tym nieszczęśliwym konkursie miał Ryoyu. Tak, ten. Znowu on. Kobayashi. Wygrał ten drugi konkurs w Engelbergu, bo wiatr mu w tym trochę pomógł. Kamil zakończył zawody w dziesiątce. Kilka punkcików uciułał Hula.
Niewiele dobrego i ciekawego można jeszcze napisać o skokach w Szwajcarii. Wypadało się szybko spakować aby zdążyć do swoich domów na Święta Bożego Narodzenia.
To już 68 konkurs czterech skoczni
Na rozsiadanie się przy stole i długie biesiadowanie czasu jednak nie ma. Wielkimi krokami zbliża się kolejna 68 edycja Turniej Czterech Skoczni. Poza Mistrzostwami Świata w Lotach na koniec sezonu, które odbędą się w Planicy, to jedyna prestiżowa impreza w tym sezonie. Wypada zatem zapytać, kto będzie faworytem najbliższej edycji TCS. Pytanie trudne, odpowiedź jeszcze trudniejsza.
Do tej pory z powodu złych warunków na prawie wszystkich zawodach Pucharu Świata nikt nie pokazuje wybitnej formy. Nikt nie wybija się poza stawkę, tak, aby być tym murowanym faworytem.
Kto wygra?
Zatem żadnych nazwisk wymieniał nie będę. Serce życzyłoby sobie powtórki zmagań sprzed dwóch i trzech lat. Zobaczymy. Rozum mówi – poczekaj. I to chyba najbardziej rozsądne stwierdzenie.
Oberstdorf. Garmisch-Partenkirchen. Innsbruck. Bischofshofen. Cztery miejsca do skakania o sławę i przejście do historii. To skocznie jak inne, ale jakże inne skakanie. Na razie życzę sobie i Wam, kibice, aby cały Turniej miał szczęście do pogody. Wtedy zobaczymy, kto jest w najlepszej formie. I zgarnie Złotego Orła.