Za nami drugi weekend skoków narciarskich w ramach zawodów Pucharu Świata. Wspomnienia po nim zostaną różne głównie z powodu warunków pogodowych. To że w Europie śnieg jest towarem nie do zdobycia doskonale wszyscy wiemy. Norwegowie spisali się dobrze i udało się skakać w Lillehammer. Oprócz braku śniegu, jakby tych problemów było mało – z Pucharem świata w skokach próbował walczyć wiatr. I nawet mu się to udało.
Sobotnie zawody odbywały się na skoczni normalnej. Jak zapewne wszyscy pamiętają, na takich skoczniach najlepiej czuł się zawsze Adam Małysz. Zawody w Lillehammer pokazały, że jego następcy także bardzo dobrze radzą sobie na takich obiektach. Zapewne każdy z nas się zastanawiał, jak bardzo Austriacy zdominują ten konkurs. I tu mała niespodzianka. Tylko Andreas Kofler utrzymał świetną formę i nie przejmował się loteryjnymi warunkami atmosferycznymi. Kofler wygrał zawody, drugi był Niemiec Freitag a trzeci nasz KAMIL STOCH. Kamil skakał daleko, a przede wszystkim ładnie stylowo. W tyle zostawił resztę swoich największych rywali z Austrii czy Norwegii. Na dużą pochwałę zasłużył Piotr Żyła, który także skakał dobrze i zajął 11 miejsce. 19 był Maciek Kot.
Niedziela to już była ‘inna bajka’. Duża skocznia, silny wiatr – zapowiadało się na jeszcze bardziej niż w sobotę loteryjny konkurs. W pierwszej trzydziestce nie znaleźli się tacy skoczkowie jak Damjan, Romoeren, Loitzl, Hilde, Zografski, Koivuranta czy nasz Kamil Stoch! To zapewne nie przypadek, bo większość z nich dobrze skakała dzień wcześniej na malej skoczni. Zawody znów wygrał Kofler. Chyba obecnie jako jedyny może powiedzieć, że jest w takiej formie, iż żadne warunki są mu nie straszne. Za nim na podium był Anders Bardal i Severin Freund. Na wiele ciepłych słów zasłużył Piotr Żyła. Skakał świetnie, oddał dwa równe skoki, i gdyby nie obecny system oceniania zapewne zająłby jeszcze wyższe miejsce. Ostatecznie Piotrek był siódmy. Kamil Stoch zajął 48 miejsce. Ostatni startujący tego dnia polski skoczek Jan Ziobro był 49. Zatem można rzec, że konkursy odbyły się i tyle. Jeśli na dobre nie pojawi się zimowa aura, to z kolejnymi zawodami mogą być duże problemy. Na przekór skoczkom tam, gdzie muszą skakać pojawia się zaraz ich wielki wróg – WIATR.
Kolejny weekend to Harrachov. Jak tam organizatorzy poradzą sobie z wiejącym w Europie Środkowej wiatrem i brakiem śniegu trudno powiedzieć. Łatwo nie będzie. Jeśli z powodu aury będą kłopoty na etapie treningów czy kwalifikacji to problemu nie będzie, gdyż Kamil i Piotr są w dziesiątce PŚ. Widać, że są w dobrej formie i sądzę, że powalczą z sukcesem o wysokie miejsca, może nawet na podium. Ale czy w ogóle będzie im dane walczyć na Ćertaku? Zobaczymy.
Właśnie za oknem leci coś białego z nieba. To chyba pierwszy śnieg tej zimy. Może będzie dobrze.