
W końcu koniec tego morderczego Turnieju. Cały sztab oraz cała ekipa naszych skoczków na pewno odetchnęła z ulgą. Już w Oslo było widać, że nasi skoczkowie w norweskim Turnieju raczej nie będą faworytami do zgarniania wysokich premii za miejsca na podium. Raczej broniliśmy dobrych wspomnień z Seefeld oraz miejsc w Pucharze Świata i Pucharze Narodów. Małe kryzysy widoczne były głównie na skoczni w Vikersund w miniony weekend. Niemiłosiernie męczył się tam Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Świeżość odzyskał niespodziewanie Piotrek Żyła. To on pociągnął nasz „wagonik” szczególnie w konkursie drużynowym.
Na ratunek Jakub Wolny
Ale największe brawa należą się młodemu Kubie Wolnemu. To on uchronił nas od kompromitacji. Cały weekend na mamucie w Vikersund Kuba skakał rewelacyjnie. Oprócz świetnych skoków zdążył ustanowić dwa razy swój rekord lotu. Marzyło mu się pobyć w tym względzie Mistrza Małysza, ale jeszcze tym razem zabrakło mu 0,5 metra. Obecnie rekord Wolnego to 230 metrów. Kuba, trzymamy kciuki! Pobijesz Adama w Planicy!
Bohater Ryoyu Kobayashi
Cały Raw Air wygrał Ryoyu Kobayashi. Zrobił ten wynik ostatnim swoim skokiem w niedzielnym konkursie indywidualnym. Co ciekawe, wcześniej Ryoyu ani razu nie prowadził w Turnieju. Ostatecznie wyprzedził niepocieszonego Krafta o 2,9 punktu. Trzecie miejsce zajął Robert Johansson, który do połowy Turnieju był tym trzecim zawodnikiem w walce o końcowe zwycięstwo.
Bilans
Negatywy? Ci, którym udało się osiągnąć sukces w docelowej imprezie sezonu czyli na Mistrzostwach Świata już tak dobrze nie skaczą. Dotyczy to głównie naszej i niemieckiej reprezentacji. Ale tak było zawsze i jest tym razem, choć i teraz mamy w tym względzie pojedyncze wyjątki od reguły.
Pozytywy? Dobrze, że ten sezon się powoli kończy. Na koniec sezonu mamy trochę emocji ze skoczkami, którzy do tej pory mogliby powiedzieć, że sezon mają raczej nie udany. Pokazali się, szczególnie w Vikersund Słoweńcy, którzy wygrali konkurs drużynowy. Lotnikami to oni byli zawsze, ale tym razem pokazali naprawdę klasę. Dotyczy to również konkursu indywidualnego, który wygrał Domen Prevc. O dosłownie 0,1 punktu wyprzedził Kobayashiego. Ale to Słoweniec właśnie tego dnia usłyszał swój hymn narodowy.
Oczywiście objawieniem końca sezonu jest nasz Jakub Wolny. Zapowiada się nam kolejny lotnik w całej stawce. Może i małej Kryształowej Kuli w tym sezonie nie wyskacze, ale zapowiedział, że w Planicy postara się o niespodziankę. Zatem, pozostała nam już tylko wspomniana Planica. Czy pisałem, już kiedyś, że to nasze ukochane miejsce na tym świecie? A jak jeszcze jest sukces sportowy, to już nam nic więcej do szczęścia potrzebne nie jest!
Zatem do Słowenii jedziemy po:
- Nowy rekord Kuby Wolnego, który będzie lepszym wynikiem niż rekord Adama Małysza (więcej niż 230,5 metra),
- Małą Kryształową Kulę. Kto z naszych ją podniesie w Planicy w niedzielę – obojętnie. Jeszcze wszyscy mają taką szansę,
- Puchar Narodów. Drugi w historii. Choć sezon trochę w kratkę, to ten Puchar po prostu nam się należy.
A jak się nam przydarzy lub przydarzą inne dodatkowe sukcesy to każdy chętnie przytulimy do serca. I odpowiednio uczcimy.