Ile można ten sport oglądać w telewizji…
Adam Małysz zaczął królować na skoczniach świata w 2001 roku. Wygrał wtedy Turniej Czterech Skoczni, gdzie niespodziewanie błysnął formą, a na koniec tego sezonu zgarnął dla siebie po raz pierwszy Kryształową Kulę.
I wtedy ktoś rzucił hasło: jedźmy zobaczyć to na żywo! I pojechaliśmy autobusem z bielskiego Orbisu na niedzielny konkurs – 20 stycznia 2002 roku.
Dzień wcześniej czyli w sobotę 19 stycznia na Wielkiej Krokwi w Zakopanem Adam był siódmy. Ale za to niedziela była już dla nas ! Adam wygrał a Svena Hannawalda wyprzedził o… 0.4 pkt. Euforia ! Lepszy początek naszej „kariery” trudno było sobie wymarzyć.
Rok później znów w Zakopanem. Sektor D. Pojechaliśmy już na oba konkursy. Było nas 10 osób. Tam pojawiła się nasza pierwsza flaga z napisem: ADAM SKOCZ DO BIELSKA-BIAŁEJ. I ten sobotni wieczorny konkurs z rekordem skoczni Hannawalda -140 metrów. Adam był trzeci. W niedzielę również wygrał Sven a Adam znów zajął ostatnie miejsce na podium. To był nasz pierwszy wspólnie zaplanowany wyjazd na skoki.
Co dalej? Adam skakał tak, że drugi zawodnik w konkursie często tracił nawet 30 punktów.
Trzy sezony z rzędu nie miał sobie równych. Wtedy padła decyzja: jedźmy do Planicy! Pojechaliśmy autobusem z kibicami z Milówki. Było nas trzech: Marek, Kazek i Jasiu. Sobota – Adam drugi. W hotelu w Bovecu świętowaliśmy zdobycie trzeciej Kuli Adama.
Zakopane stało się standardem. W 2004 roku Małysz dwa razy był drugi. Zagościliśmy na stałe w sektorze C. Wtedy nadal staliśmy pod flagą ADAM SKOCZ DO BIELSKA-BIAŁEJ. Ta nasza pierwsza flaga do dziś jest w szafie u Marka. Ona już jest dla nas historią…
Sukcesy Adama spowodowały, że władze FISu zaczęły organizować Letnie Grand Prix również na Wielkiej Krokwi. To było pierwsze LGP w Polsce, a także pierwsze LGP dla nas. To były zawody, z których zaczęliśmy przywozić cenne pamiątki: pierwsze autografy i zdjęcia skoczków oraz trenerów. Fotografowanie z nami zaczęło się od zdjęcia z Miką Kojonkoskim. Na koniec zawodów butelkami Coca-Coli częstował nas… Kazuyoshi Funaki. Do dziś nie opuściliśmy żadnych zawodów na igielicie w Zakopanem.
Teraz krótko o sezonie 2004/2005. Swoja klasę potwierdzał Janne Ahonen. Wcześniejszy sezon należał do niego i nic nie zapowiadało, że teraz ma być inaczej. Chcieliśmy trochę pokrzyżować mu plany i wtedy w styczniowy dzień (śniegu było chyba ze 2 metry w Straconce) padł kolejny pomysł. Szyjemy wielką flagę z napisem skąd jesteśmy czyli flagę BIELSKO-BIAŁA STRACONKA. A co z Janne? Od razu kolejny pomysł – zdekoncentrujmy Ahonena! I tak powstała kolejna flaga NOT AT OUR HOME JANNE!
Nie zdążyliśmy jej dobrze rozłożyć w piątek na kwalifikacjach, a już było o niej głośno w całej Polsce! Mówili o niej prowadzący zawody na skoczni, a nawet dziennikarz z TVP zapytał o tą treść samego Ahonena! Janne powiedział tylko „Very funny” i uśmiechnął się, co u Fina wówczas było rzadkością! Treść była zapożyczona z transparentów ligi NBA, które mają za zadanie zdekoncentrować przeciwników. I udało się! Oba konkursy zostały zdominowane przez Adama.
Piszemy o tym tyle dlatego, iż po konkursach wywołała się burza wokół tego transparentu – że wywiesili go jacyś pseudokibice. To nie jest prawda – był to żart, który zrozumiał sam Ahonen. Tu zaczęła się historia naszej flagi, która dawała informację skąd jesteśmy. Dzisiaj jesteśmy rozpoznawani przez wielu fanów z innych stron Polski i wiemy że na skoczniach narciarskich może stać kibic z Bielska, Warszawy, Łodzi czy Wrocławia i wspólnie kibicować polskim skoczkom.
Nasza kolejna wyprawa nie doszła do skutku. Planowaliśmy wyjazd do Planicy. Wtedy to Romoeren ustanowił do dziś nie pobity nieoficjalny rekord w długości skoku – 239 metrów. Nie było nas tam i do dziś tego żałujemy.
Kolejny sezon był dla Małysza trudny. Zmiana trenera nie wyszła na dobre. Oczywiście w Zakopanem byliśmy, bo tam bez względu na wyniki polskich skoczków będziemy, jak mówi Jurek Owsiak do końca świata i o jeden dzień dłużej. Do dziś pamiętamy niedzielny konkurs. Inny niż zwykle, bo dzień po tragedii w hali w Chorzowie…
Rok później znów mieliśmy pecha. W Zakopanem strasznie wiało i wszystko wskazywało na to, że zawody w sezonie 2006/2007 będą odwołane. Ale w sobotę jednak skakali… do momentu upadku Janka Mazocha.
To było straszne. Pierwsza seria i koniec. Wygrał… Rok Urbanc. W niedzielę Hofer już nie ryzykował i skoki się nie odbyły. Na te konkursy przygotowaliśmy flagę o treści: THANKS RAUL, HANNU GO FOR IT! To było podziękowanie dla Lozano za to co zrobił dla kibiców siatkówki zdobywając z chłopakami vice mistrzostwo świata. Chcieliśmy, aby Hannu zrobił to samo. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że ten transparent był kolejnym proroctwem. Ale to była iskierka na przyszłość dla nas, ponieważ na tej fladze podpisał nam się sam Lepistoe!
To był sezon w którym pokazał się i zaczął od razu wygrywać Gregor Schlierenzauer – “rookie” wśród najlepszych skoczków świata. I stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Na szczyt wrócił… Adam. Oczywiście od razu wróciła wiara w sukcesy, bo jeszcze przed Turniejem Nordyckim, który po raz trzeci wygrał Małysz zapadła decyzja – jedziemy do Planicy po kolejną Kryształową Kulę! Wszyscy wiedzieli, że łatwo nie będzie. Do końca walczył z Orłem z Wisły Anders Jacobsen. W piątek na skoczni w Planicy nie było zbyt wielu Polaków.
Pomimo tego stało się coś wspaniałego – wygrał Adam, a było to jego pierwsze zwycięstwo na Velikance. Jechaliśmy ze skoczni śpiewając CHAMPIONE, CHAMPIONE, ale nic jeszcze nie było pewne i trzeba było poczekać do soboty. Walczył Amman, walczył Jacobsen ale wygrał… Małysz i czwarta Kryształowa Kula była NASZA ! Jeśli ktoś miał wątpliwości kto w tym sezonie był najlepszy to dostał potwierdzenie w niedzielę, bo znów wygrał… ADAM! W Planicy Małysz nie wygrał nigdy aż do marca 2007 roku.
Chyba nikt nie ma wątpliwości że cały czas była z nami flaga BIELSKO-BIAŁA STRACONKA. Kolejny sezon dla naszych skoczków zaczął się źle. Początek zdominował Thomas Morgenstern. A my postawiliśmy sobie kolejne wyzwanie: jedziemy na Turniej Czterech Skoczni. Wybraliśmy konkursy w Innsbrucku i Bischofshofen. I już w Innsbrucku niespodzianka – pierwszy raz w historii Turnieju konkurs na Bergisel… nie odbył się. Przeniesiono go na skocznię w Bischofshofen.
Tam poznaliśmy polskich kibiców na stałe mieszkających w Norymberdze, z którymi do teraz mamy kontakt. Bawiliśmy się świetnie i publika austriacka na pewno słyszała ogłuszający doping kibiców ze Straconki. Nawet fan club Thomasa Morgensterna był pod wrażeniem. Bez względu na formę polskich skoczków Planica oprócz Zakopanego stała się miejscem gdzie my z naszą flagą musieliśmy się pokazać. I tym razem też tam byliśmy.
Pomimo braku sukcesów w polskich skokach, my odnieśliśmy jednak duży medialny sukces.
Podczas Letniej Grand Prix w sierpniu 2008 roku, przyszedł do nas reporter sportowy piszący dla portalu skijumping.pl oraz dla Gazety Wyborczej. Zaproponował nam… WYWIAD! Byliśmy lekko zaskoczeni, ale propozycja nam się spodobała. Dziennikarz pytał o wiele rzeczy – dlaczego skoki, od czego się zaczęło, gdzie byliśmy, o anegdoty, ciekawostki i inne przeżycia związane z kibicowaniem.
Braliśmy to wszystko z przymrużeniem oka, aż do dnia 10 września 2008 roku, kiedy to artykuł o nas ukazał się w Gazecie Wyborczej. No trudno, ciężar sławy trzeba unieść z honorem ?! To był pierwszy moment, w którym wpadł nam do głowy pomysł na stworzenie strony internetowej i podzielenia się tym wszystkim z innymi prawdziwymi kibicami skoków narciarskich.
Sezon zimowy 2008/2009 to dla polskich skoków kolejna huśtawka nastrojów. Roszady wśród trenerów i zmiany dotyczące zawodników w kadrze nie zwiastowały nic dobrego. Po raz pierwszy w naszej historii, uczestniczyliśmy w konkursie, w którym Adam… nie wystąpił. Było to na Turnieju Czterech Skoczni, 6 stycznia 2009 w Bischofshofen. Na osłodę całego sezonu nasz Mistrz w Planicy zajął dwa razy drugie miejsca, a i chyba życiową formę mieli inni polscy skoczkowie. Nasza drużyna w konkursie na Velikance uplasowała się na drugim miejscu, zaraz za Norwegami. Przynajmniej tyle – trzy konkursy, trzy drugie miejsca.
Naszą flagę i maszty targał już wiatr, ale nie zdołał złamać nas. Zakopane, Turniej Czterech Skoczni, Planica już nie są wyzwaniem – są standardem naszych wyjazdów na skoki. Trudno mówić o sukcesach polskich skoczków, ale w strojach Harnasia w Innsbrucku i Planicy i tak robiliśmy furorę. Inni doceniali nas za determinację. I życzyli aby Adam jeszcze skakał jak mistrz. My w to wierzymy. Dlatego już dziś planujemy poszerzyć swój krąg wyjazdów. Do Vancouver chyba się nie wybierzemy (chyba że ktoś nas zasponsoruje), ale na Mistrzostwach Świata w Oslo w 2011 roku polscy kibice zobaczą flagę BIELSKO-BIAŁA STRACONKA.
Nie piszemy dużo o sobie personalnie. Zależy nam abyście kojarzyli nas z grupą kibiców którzy są zgromadzeni pod banerem który jest już rozpoznawalny. Że ta historia choć jeszcze nie dobiegła końca ma sens, niech potwierdzą słowa naszego Mistrza, którego spotkaliśmy w hotelu w Kranjskiej Gorze w marcu 2009 roku. Wie o nas, zna naszą flagę a wspólne zdjęcia z Nim i świetnym trenerem jakim jest Hannu Lepistoe są dowodem, że warto wspierać swych idoli szczerym dopingiem, bez względu na wyniki jakie oni uzyskują.