Między ustami a brzegiem Pucharu Świata – odcinek 17
Występują: Primma Aprilis.
Pełnym sukcesem zakończył się nasz żart o zakończeniu prowadzenia przez nas osławionej webnoweli. Otrzymaliśmy wiele listów oraz osobistych uwag od zrozpaczonych Czytelników. To dowodzi, że webnowela cieszy się zainteresowaniem wśród Was. I za to serdecznie dziękujemy.
Pełnym sukcesem zakończył się również benefis, podczas którego Adam Małysz oddał swój ostatni skok na Wielkiej Krokwi. Wyśmienity konkurs ‘Skoki do celu’ zakończył półtora godzinny, niesamowity pokaz sztucznych ogni mianowany do konkursu na wydarzenie roku. Do dziś miasto Zakopane i okoliczne miejscowości skutecznie realizuje plan ‘Sprzątanie świata’. Miasto jest zamknięte dla turystów a nieczystości i odpady po materiałach wybuchowych stale transportowane są specjalnymi taśmociągami na oczekujące na obrzeżach miasta olbrzymie ciężarówki.
– Diabeł tkwi w szczegółach – oznajmiła Halinka – gdyby pierwszy skok był taki udany i trafiony jak drugi Adama, Norbert nie miałby najmniejszych szans.
– No raczej – potwierdziła Sabinka – Ale pamiętaj kochaniutka, że szczęście sprzyja lepszym. Koło fortuny jednoznacznie wskazało odległość dla Norberta. I ten rekord. Miodzio… – zakończyła i rozmarzyła się nieco Sabinka.
Nie wszyscy jednak wiedzą, że podczas konkursu Skoki do celu zawodnicy sami ustanawiali sobie wysokość najazdu na próg skoczni. Niewielu wie, że niektórzy zawodnicy zbyt wcześnie zaczęli świętować zakończenie kariery naszego mistrza i to z różnych względów. A naprawdę to nikt nie wie, że większość z nich nie wiedziała jak to zrobić bo go w ogóle nie widziała. Co najwyżej niewyraźnie.
– Ale ten pomysł, aby druga seria obyła się w parach to fenomenalny pomysł – zauważyła Sabinka – Ileż tam na górze było zamieszania.
– Najśmieszniejsze jednak kochaniutka było to, że nikt nie chciał skoczyć z Poniedziałkiem – dodała Halinka – Ten ponoć w ogóle nie zrozumiał inicjatywy i charakteru tych zawodów.
Ano nie zrozumiał. Kłopoty mieli również inni znani artyści. Ale skuteczni jak zawsze przy kontrolach antyalkoholowych przy wejściach na skocznie była ekipa ochroniarzy i błyskawicznie naprowadziła niegrzecznych chłopców na właściwe tory najazdowe.
I tak oto pożegnaliśmy mistrza. Około 65 tysięcy kibiców wiwatowało na jego cześć jeszcze przez kilka dni w Zakopanem oddając swoje celne skoki. Na różnych obiektach i w różnych stanach. Adam! Nigdy Cię nie zapomnimy.
A już wkrótce… Martwy sezon? Bezedura.