To, że będziemy oglądać te zawody na żywo wiedzieliśmy już kilka miesięcy wcześniej. Połączyliśmy narciarski odpoczynek z tym, co kochamy – skokami. Już w Zakopanem, kiedy prowadzący imprezę zakomunikowali, że Włosi zaprosili ich do prowadzenia zabawy na skoczni w Predazzo krzyczeliśmy – MY TAM BĘDZIEMY, STRACONKA MY TAM BĘDZIEMY! I BYŁO WSPANIALE! Pomijając kolejny medialny sukces i reklamę naszej kochanej Straconki warto było tam być! Nasz transparent (zresztą jedyny na skoczni) robił furorę zarówno na samej skoczni jak i daleko w kraju!
Na skoczni byli właściwie sami Polacy. Dodając do tego polską ekipę prowadzącą imprezę czuliśmy się jak u siebie. Organizatorzy robili wiele, aby zareklamować przyszłoroczne Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym. Rozdawali kibicom trąbki, flagi i inne atrybuty każdego kibica. Z ludźmi obecnymi pod skocznią tańczyła maskotka MŚ 2013 – sympatyczna wiewiórka. Czas do konkursów upływał na wspólnej świetnej zabawie.
Czekaliśmy na jedno – zwycięstwo Kamila Stocha, który ostatnio skacze fenomenalnie. Do pierwszego konkursu zakwalifikowało się trzech Polaków: Żyła, Miętus i Kot. Kamil miejsce w konkursie miał zagwarantowane. I seria nie była dla Stocha zbyt udana. Kamil skoczył 123 metry i zajmował miejsce jedenaste. Prowadził Schlierenzauer przed Freundem i Koflerem. Do serii II nie awansował Piotrek Żyła. Ale musimy mu to wybaczyć. Myślami był przy żonie, bowiem właśnie urodziła mu się córka Karolina. Oczywiście osobiście po skoku pogratulowaliśmy szczęśliwemu tacie. Kot i Miętus uplasowali się pod koniec trzeciej dziesiątki.
Konkurs wygrał Schlierenzauer. To jego 40 zwycięstwo w PŚ. Samotnie zajmuje drugie miejsce wszech czasów w ilości zwycięstw w PŚ. Przed nim już tylko Nykaenen. Drugi w konkursie był Severin Freund a trzeci Morgenstern. Kamil Stoch ostatecznie był siódmy. Kamil trafiał na kiepskie warunki na skoczni. W tym sobotnim konkursie miał trochę pecha.
Niedziela – na skoczni pojawiamy się w tym samym składzie co dzień wcześniej. Pod nosem nuciłem – „ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas”. Oprawa taka sama jak w sobotę. Dziś skoki transmitowała już TVP. Dzień wcześniej można było nas zobaczyć tylko w Eurosporcie. Zabawa na całego. Bilety po 5 euro. Tu przypominam, że nasi rodzimi organizatorzy w Zakopanem kasują każdego po minimum 60 zł. Tam w Predazzo dzieci uczące się wchodzą na zawody za darmo. Ktoś powie – tam na skoki przychodzi mało kto. Owszem, to prawda, ale ceny biletów na PŚ w Zakopanem to jedne z najwyższych cen w całym cyrku PŚ. Nawet tam, gdzie frekwencja jest duża, koszty biletów są dużo niższe. Ale nie chcę w tej chwili rozwijać tego tematu.
Wiatr na skoczni robił cuda. Raz wiał z przodu aby za chwilę zmienić kierunek. Jury „mieszało” z belką co chwilę. Po pierwszym skoku pożegnali się z konkursem Ammann, Kranjec, Sklett czy Janda. Słyszeć było pojedyncze gwizdy po tym co wyrabiało jury. Po I serii prowadził Andreas Wank. Skoczył 129 metrów. Powiało mu pod narty – dało się to nawet zauważyć gołym okiem na skoczni. Za nim był Schlierenzauer. Kamil Stoch poradził sobie z warunkami i skokiem na odległość 125,5 metra zajmował miejsce trzecie. Reszta Polaków tego dnia skakała bardzo słabo. Nikt już więcej nie awansował do II serii. Żyła nadal jako jedyny ma usprawiedliwienie 🙂
W II serii skoki były mniej loteryjne, ale wiatr nadal płatał figle. Większość zawodników miała problem dolecieć do punktu K, który na tej skoczni wynosi 120 metrów. Dopiero ci z pierwszej dziesiątki skakali w okolicach 125 – 128 metrów. Kiedy na belce usiadł Stoch serca zabiły mocnej, bo wiatr przeszkadzał dalej. I stało się coś cudownego ! Kamil odbił się, nawet nie drgnął podczas lotu a wiatr krzywdy mu nie zrobił. Kamil jako jedyny tego dnia przekroczył barierę 130 metrów. Skoczył 131,5 metra. Po nim oddał skok Schlierenzauer. Skoczył 130 metrów. Czekaliśmy na noty. JEST! Gregor drugi! Przegrał o 1,6 pkt. Ostatni na belce to Wank. Trudno było powiedzieć na co stać młodego Niemca. Już w locie było wiadomo że nie da rady pokonać Kamila. Skoczył 122 metry. I cała polska publiczność na ziemi włoskiej krzyknęła z radości! KAMIL STOCH WYGRAŁ! Dla porządku podaję iż trzecie miejsce zajął Andreas Bardal. Ostatecznie Wank zajął miejsce dziewiąte.
Radość była ogromna. Kamil cieszył się bardzo. My z nim. Po chwili kamery pokazały szczęśliwego Stocha na tle naszego transparentu. Na koniec podium i Mazurek Dąbrowskiego odśpiewany przez wszystkich Polaków pod skocznią Trampolino Dal Ben. Media szybko zabrały nam Kamila i jego sukces świętowaliśmy już we własnym gronie. Wiedzieliśmy jedno, że tak jak stanowi nasz hymn narodowy „z ziemi włoskiej do Polski” wracać będziemy w doskonałych humorach.
Wspaniały wyjazd. Powiązanie narciarskiego wypoczynku z narciarskimi zawodami w skokach to był strzał w dziesiątkę. Po powrocie wziąłem do ręki plan przyszłorocznych MŚ. I coż, nie może nas tam zabraknąć w 2013 roku! Nie zapominajmy o naszej Justynie Kowalczyk.
Czy Kamil Stoch może powtórzyć to samo, czego dokonał w 2003 roku w Predazzo Adam Małysz? Oczywiście że TAK! A w dodatku minie wtedy dokładnie 10 lat! To byłoby cudowne!