Między ustami a brzegiem Pucharu Świata – odcinek 10
Występują: Kupa śmiechu i pełny luz.
W poprzednim odcinku kipiało humorem. A to w związku z rozweselającą darowizną, którą Bronek, dzielny strażnik porządku ulicznego, z ochotą obdarowywał tych, którzy nie darzyli go wcześniej ani spodziewanym zrozumieniem ani… w ogóle. A wyobrażacie sobie Bronka podczas Akcji Znicz? Nie roztrząsajmy teraz kwestii nowego oblicza poważnego święta.
Szczerze mówiąc konsekwencji nieprzewidzianego zachowania u Halinki nie było. Na żadnej płaszczyźnie. Było, minęło. Aczkolwiek najwyraźniej nowe doświadczenie nauczyło Halinkę, aby nie brać do ust niczego, co nie przypomina tego, co jest standardowe. No, może nie w każdym przypadku. Szczęśliwie, wszystko powróciło do normy. Oczywiście takiej, na jaką Związek pozwalał. Ołówki i długopisy nie są wykluczone.
A w Związku znowu huśtawka nastrojów. I szybko śpieszę z wyjaśnieniem, że nie chodzi tu o żadne nadużycia. Prezes Apelariusz Turner otrzymał informację, iż mistrz nasz jedyny zamierza urządzić festiwal skoków jakich do tej pory świat nie widział. Skok do wyznaczonego celu. Zaproszenia na tę niecodzienną imprezę otrzymali już wszyscy znakomici sportowcy. Ci, którzy aktualnie czynnie uprawiają skoki, Ci, którzy niegdyś tą dyscyplinę uprawiali jak i Ci, którzy niegdyś uprawiać ją mieli w planach. Są też zaproszenia dla gości specjalnych. Nie sposób utrzymać w tajemnicy, że w zabawie uczestnictwo swe potwierdziły same gwiazdy jak i najlepsi polscy kibice.
Charakter zawodów jest znany. Ma być pełny luz i kupa śmiechu.
– I tak będzie! – oznajmił prezes Turner niemalże wyważając drzwi wejściowe do biura Halinki i Sabinki. Normalnie wejście smoka. Tak ostatnio przytył nasz główny bohater.
Obie Panie, wybudzając się nieco z normalnego trybu swojej pracy, natychmiast zaczęły czytać regulamin imprezy, który zdecydowanym gestem rozłożył na biurku prezes. Nie sposób nie zauważyć, że przewiduje on zupełnie inne zasady i cechy niż organizacja zwykłych zawodów. Słowa luz i śmiech pojawiają się w dokumencie w nadzwyczajnej ilości. Ale będzie jazda. Żadnej kontroli dla kibiców, darmowy katering dla wszystkich, w darmowym bilecie obserwator zawodów otrzymuje niezliczone atrakcje. Normalnie nienormalne. Taka inicjatywa. Dajecie wiarę? To wszystko w kategorii luz.
– O popatrz na to! – zauważyła w końcu Sabinka. – W kategorii luz został zamieszczony ten Twój Bronek, ale numer. Choć zauważ, zamazane jest nieco wyjaśnienie w kolumnie zakres obowiązków.
– Cuuuuuudownie – odpowiedziała Halinka. – Znowu będziemy się chichrać jak głupie – dodała, nie znając jeszcze zachowania Sabinki po zażyciu.
– A widzisz kategorię śmiech? – zapytała lekko podniecona już na widok kategorii luz Sabinka. – Tutaj występuje tylko nasz Norbert – no i spoważniała.
A Halinka omal nie zdębiała, choć jej mina na to zupełnie nie wskazywała. Ale co tam. Liczy się luz. A przy luzie śmiech sam… przyjdzie.
I choć zabrakło spodziewanego tutaj rymu impreza z pewnością będzie w dechę. Ktoś wykonał kawał fajnej roboty. A wyboru samej idei gratulujemy.
A już wkrótce… nie łatwo się będzie pogodzić z tą decyzją.