Zapewne wielu niewyspanych kibiców zasiadło przed telewizorami, aby obejrzeć drugi konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Ga-Pa. Czy sylwestrowa noc mogła mieć wpływ na dyspozycję zawodników w noworocznym konkursie? Zapewne nie, lecz tradycyjnie najpóźniej poszli spać Skandynawowie. Świętowanie Nowego Roku ‘po norwesku’ to już tradycja.
Ga-Pa to już noworoczna tradycja na bardzo nowoczesnej skoczni. Kibice dopisali, pogoda piękna i zapowiadająca świetne zawody seria próbna.
Z dobrej strony pokazali się Ci, którzy są powoli zastępowani przez swoich młodszych kolegów z drużyn. Dobrze skoczyli Martin Schmitt i Janne Ahonen. Długo zajmowali dwa pierwsze miejsca. Byliśmy też świadkami kilku niespodzianek: Vladimir Zografski pokonał w parze Jakuba Jandę, do drugiej serii awansował m.in. Emmanuel Chedal, Roman Koudelka czy Stephan Hocke. Czy doczekaliśmy się niespodzianki dotyczącej polskich skoczków?
Tak, gdyż Kamil Stoch bez problemu poradził sobie z Jurijem Tepesem ze Słowenii i dzięki skokowi na odległość 131.5 metra plasował się zaraz za Schmittem i Ahonenem. Przed Polaka ‘wskoczył’ jeszcze tylko Fin Anssi Koivuranta. Tym sposobem Kamil bardzo długo zajmował świetne czwarte miejsce.
Nad Ga-Pa zaczęła się psuć pogoda w momencie gdy słońce zaszło za góry. Zerwał się groźny boczny wiatr i nad skocznią pojawiła się mgła. Nie wróżyło to optymistycznie. Złego początki rozpoczęły się w momencie, gdy skoku na odległość 140,5 metra nie ustał Ville Larinto. Sympatyczny Fin pecha miał już w Oberstdorfie, gdyż nie zdołał się zakwalifikować do II serii. Jego upadek w Ga-Pa skończył się dość tragicznie. Larinto zerwał ścięgno i jak już wiemy konieczna jest operacja. Tym samym można powiedzieć iż sezon dla niego już się skończył.
Wiatr powodował coraz krótsze skoki. Aby wygrać swoją ‘parę’ często wystarczało pokonać barierę 120 metrów. Krótkie skoki oddali także nasi reprezentanci: Stefan Hula i Dawid Kubacki. Skoki na odległość 118,5 i 116 metrów nie dawały szans na wystąpienie w II serii zawodów, choć Polacy skakali jeszcze w dobrych warunkach. Mówiąc krótko – tutaj jest bez zmian.
Gdy tylko dzięki wielkiemu doświadczeniu przed wypadkiem uratował się zmagający się z bocznym wiatrem Andreas Kofler (skoczył 100,5 metra) sens rozgrywania zawodów skończył się. Widać jednak było, iż organizatorom i jury zależy na dokończeniu choć jednej serii. Choć nowy system stosowany w skokach miał w swoich założeniach uwzględniać takie sytuacje dalsze rozgrywanie konkursu stało się loterią na zasadzie, kto na jakie trafi warunki taki odda skok.
I tak oto konkurs wygrał Simon Ammann, który skacząc krócej od kilku zawodników otrzymał rekompensatę punktową za tylni wiatr pozwalającą na zwycięstwo. Drugi był Pavel Karelin, co jest sympatyczną niespodzianką. Trzecie miejsce zajął Adam Małysz, który jako jeden z nielicznych poradził sobie z bardzo loteryjnymi warunkami. Jego odległość to 132 metry. Moim zdaniem była szansa na przynajmniej jedno miejsce wyżej, lecz nie pierwszy to raz Adam dostał zbyt niskie noty za swój skok. Kamil Stoch ostatecznie zajął świetne ósme miejsce.
Lider po pierwszym konkursie TCS zajął dopiero 14 miejsce. Morgi wyraźnie nie poradził sobie z warunkami i skoczył tylko 124 metry. Tym oto sposobem, jak sam się wyraził po zawodach marsz po zwycięstwo w całym TCS musi zaczynać od początku. Simon traci do Austriaka już tylko 13,5 pkt, Matti Hautamaeki 26,5 pkt, a czwarty Orzeł z Wisły 33,9 pkt. Mając na względzie wiele rzeczy, które mogą się jeszcze wydarzyć Morgi będzie musiał do końca walczyć o zwycięstwo.
Jako iż artykuł piszę zaraz po zakończonych kwalifikacjach w Innsbrucku (a swoją drogą – jakoś dziwnie ogląda się w telewizji skocznię, na której bywaliśmy w ostatnich latach), w których rewelacyjnie skakali Adam Małysz i Kamil Stoch (odpowiednio czwarte i piąte miejsce) oraz po przerwie pojawił się Gregor Schlierenzauer zapewniam, że jeszcze będzie bardzo ciekawie. Dużo więcej będziemy wiedzieć już jutro po konkursie nr 3 na Bergisel. Dziś nie zobaczyliśmy na skoczni Morgensterna i Ammanna. Tym ciekawiej zapowiada się jutrzejszy konkurs.
O dalszych szansach naszych DWÓCH zawodników więcej się nie rozpisuję. Może to będzie dobry sposób, aby ten Turniej był kiedyś przez nas wszystkich dobrze i miło wspominany.
Czy i w skokach sprawdzi się przysłowie: jaki NOWY Rok, taki CAŁY Rok? Gdyby można było wybrać tylko kilka wydarzeń z tego dnia to ja jestem na TAK. A tak na serio to nadal niech będzie jednak wiele niespodziewanych wydarzeń, ale bardziej sprawiedliwych od tych w Ga-Pa.