Jak fajnie jest w końcu oglądać kilku naszych skoczków w czołówce? Takiego komfortu nie mieliśmy przez ostatnie lata. Z reguły było tak: Adam Małysz, długo, długo nic, potem jakiś Polak, któremu udało się wskoczyć do II serii konkursów.
Ale te czasy minęły. Nie można już zobaczyć Adama na belce. Za to spokojnie kilku naszych reprezentantów walczy w czołówce Pucharu Świata. I wcale nie chodzi tu o skoki treningowe. Czy ktoś pamięta, kiedy ostatnio dwóch różnych naszych reprezentantów wygrało kwalifikacje. Ostatnio „zrobił’ to Maciek w Kuopio. A teraz kwalifikacje Piotrek Żyła wygrał w Trondheim. A do rekordu skoczni zabrakło mu tylko 1 metr! To, co – w Oslo kwalifikacje wygrywa Maciek Kot? Nie mam nic przeciwko temu.
Powtórzę jeszcze raz – polski kibic już nie pyta:
„Który był Małysz?” lub „który był Stoch?”. Teraz pytanie jest takie samo. Ale ile trzeba czekać na odpowiedź? Bo konieczne jest wysilenie naszego narządu zmysłu, aby rezultaty WIELU polskich skoczków dobrze sobie przypomnieć! To, że kwalifikacje w Trondheim wygrał Żyła już wiecie. A kto wygrał sam konkurs? KAMIL STOCH! I jemu także do rekordu skoczni brakło metra! Jakieś fatum, czy co?
To drugie zwycięstwo Kamila w tym sezonie – drugie z rzędu. Tym zwycięstwem oraz słabszymi skokami faworytów do podium całego Pucharu Świata wskoczył na miejsce trzecie! Zatem dopiero w Planicy wszystko się rozstrzygnie!
Ale spokojnie. Sezon jeszcze się nie skończył. Po konkursie w Trondheim w PŚ Freund tracił do Kamila tylko dwa punkty. Ale i tak jest pięknie. Piotrek Żyła zajął tam miejsce dziewiąte. Też super. Dalej Kot, któremu chyba skocznie w Skandynawii na razie „nie leżą”. W II serii wystąpił jeszcze Dawid Kubacki oraz niespodzianka – Stefan Hula.
Takiej zdobyczy punktowej Pucharu Świata naszych reprezentantów nie pamiętam. Zawsze było Adam Małysz… . co było dalej już znacie.
A teraz kolebka skoków – Holmenkollen w Oslo.
Tutaj również na treningach i w kwalifikacjach świetnie skakali nasi reprezentanci. Do niedzielnego konkursu dostali się wszyscy Polacy oprócz… Huli. Stefan miał za luźny kombinezon. Już po I serii polscy kibice (Ci przed telewizorami oraz Ci na skoczni) przecierali oczy ze zdumienia. Po I części konkursu miejsce drugie zajmował Kamil Stoch, tuż za nim był Piotrek Żyła. Trochę dalej Maciek Kot a później Dawid Kubacki. Do serii finałowej nie dostał się tylko Krzyś Miętus.
Emocje zaczęły się w serii II. Wiatr nie wiał już tak mocno jak w serii I, kiedy to właściwie wszystkim odejmowało się po kilkanaście punktów. Teraz skoki były trochę krótsze i doskoczenie do 130 metra było bardzo trudne. Zdecydowanie ponad 130 metrów udało się jednak skoczyć dwóm zawodnikom. Pierwszym był Gregor Schlierenzauer a drugim był Piotrek Żyła. Oboje po swoich skokach ex aequo prowadzili w konkursie. Za Piotrkiem skakał (z obniżonej belki przez trenera Kruczka) Kamil. Skoczył znacznie krócej i nie udało mu się wyprzedzić Gregora i Żyłę. Nie dokonał tego również prowadzący po I serii Robert Kranjec.
I faktem stało się, że tego dnia na podium nie stanie Kamil Stoch. Był czwarty.
Wiadomością dnia było pierwsze w swojej karierze miejsce na podium Piotrka Żyły. I od razu było to miejsce na najwyższym „pudle”. I wcale nie umniejsza temu fakt, że obok niego na tym najwyższym stopniu musiał się zmieścić Schlieri. Ale co tam, oboje są tacy szczupli.
Skandynawska część ostatniej części sezonu została zdominowana przez skoczków z Polski. Powtórzę jeszcze raz, że nawet w czasach super sukcesów Adama Małysza nie było takich „drużynowych” sukcesów. I żal, że ten sezon już się kończy! Dlaczego? Przed nami ostatni weekend ze skokami w tym sezonie. Pomimo genialnej formy naszych chłopaków to już na pewno koniec. Co przyniesie nam Planica? Jeszcze trochę emocji na pewno, bo nie wszystko jest rozstrzygnięte. Kamil Stoch walczy o podium w całym PŚ. Może być nawet na miejscu drugim. Norwegowie depczą po piętach Austriakom w Pucharze Narodów. Mały Kryształowy Globus (bo tak Słoweńcy nazywają Małą Kryształową Kulę) też nie ma jeszcze swojego właściciela.
Także będzie się w Słowenii jeszcze działo. I to z naszym udziałem oczywiście. I jeszcze jedno, i jeszcze raz – dlaczego ten sezon już się kończy?