Zakopane, Zakopane, Zakopane to znaczy tylko JA i TY – tak przed laty śpiewała Maryla Rodowicz. Piosenka piękna bo i Zakopane piękne jest. Wracamy tam zawsze z największą przyjemnością. Goszczą nas tam od lat przyjaźni nam ludzie. Pozdrawiamy Anetę, Krzyśka z rodziną, którzy przyjmują nas na Oberconiówce oraz Panią Zosię, Katarzynę i Wawrzka z Karczmy u Danielki, gdzie jest najlepsza gastronomia w całym regionie!
Akt pierwszy to czwartkowe kwalifikacje. Startowało w nich 12 Polaków. I tu pierwszy sukces. Do pierwszwego konkursu piątkowego konkursu Pucharu Świata zakwalifikowało się jedenastu z nich. Kwalifikacje wygrał Uhrmann. Drugi był Kamil Stoch. Rewelacyjnie skoczył Adam Małysz na odległość 139 metrów. Zapowiadał się wspaniały weekend.
Piątkowy konkurs rozpoczęliśmy już o godzinie 12.00. Wtedy cały Fan-Club November.pl pojawił się na Wielkiej Krokwi. Znajomi dotarli równie szybko. Złotoryja, Rewal, Bydgoszcz, Bytom – to ludzie, których znamy od lat. Ważne, że oni też nie wyobrażają sobie skoków bez Bielska – Białej Straconki. To więź bez żadnych podziałów i porównań do innych dyscyplin. Nas te animozje nie interesują. Tutaj wspólnie się pozdrawiamy, razem bawimy i kibicujemy NASZYM.
Konkurs przebiegał po myśli podopiecznych Łukasza Kruczka. Skakali całkiem dobrze. Do drugiej serii awansowało czterech z nich. Najpiękniejszy skok odddał Adam – skoczył 138,5 metra. Tym skokiem prowadził po I serii. Zapanowała euforia na całej skoczni. Przewaga była duża. Istniała ogromna szansa na 39 zwycięstwo po prawie czterech latach. Przypomniała nam się piosenka Golec U’Orkiestra. ZWYCIĘSTWO JEST PRZECIEŻ DLA LUDZI… WYSTARCZY W SIEBIE UWIERZYĆ…! Było cudownie. To, co nie udawało się tak długo stało się faktem. Choć drugi skok nie był już taki genialny ADAM ZNÓW BYŁ NAJLEPSZY!
Cieszył się jak dziecko. My też. Radość ogarnęła całą skocznię. Po raz drugi tego dnia wszyscy zaśpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Długo nie opuszczaliśmy skoczni. “Simply the BEST” – ta piosenka żegnała nas w ten piątkowy wieczór. Choć na twarzach widać było pierwsze zmęczenie rozchodziliśmy się w bardzo dobrych humorach. I chyba nie wierzycie, że ten wieczór szybko się skończył.
Sobota rano. Pobudka. Ktoś krzyknął – wstawać, będzie 300 punktów. I to pierwsza mobilizacja tego dnia. Inna rzecz, która nas zmobilizowała, to parada kibiców. Coś nowego, co zostało zorganizowane specjalnie dla nas. Razem z nami byli tam m.in. Patrycja Markowska i IRA. Początek dnia był świetny. Parada zmobilizowała bardzo dużo ludzi. Na skoczni nie było gorzej. Wszystkie bilety zostały sprzedane. Wokół nas Ci sami ludzie co w piątek. Będzie pięknie – takie głosy było słychać wśród tłumu.
Sobotnie kwalifikacje wygrał Romoeren. Znów drugi był Kamil Stoch, skacząc 137 metrów. Tym razem dość przeciętny skok oddał Adam Małysz. Skoczył tylko 121 metrów. W konkursie mieliśmy zobaczyć tym razem siedmiu reprezentantów Polski. W I serii Polacy skakali świetnie (Polacy to znaczy Małysz i Stoch). Chyba się umówili, bo oddali takie same skoki na odległość 133,5 metra. Skakali dalej od rywali, ale przegrywali z nowym systemem. Inni skakali krócej, lecz wskaźnik wiatru był dla nich korzystniejszy. Dalej od “naszych” skoczył jedynie Ammann. Osiągnął 135,5 metra. Druga seria zapowiadała się imponująco.
Jednak to nie był polski dzień. W II serii Adam i Kamil skakali słabiej. Przeciwnicy tego dnia nie byli zbyt mocni, ale ich skoki wystarczyły na pokonanie Polaków. Ostatecznie Małysz był szósty a Stoch siódmy. Wygrał Ammann, a tuż za nim uplasował się Morgenstern i Hilde. Tego dnia nie byliśmy szczęśliwi. Do tego porażka polskich piłkarzy ręcznych jedną bramką z Danią odebrała szansę na walkę o medale. Słychać było tylko – “…ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas”!
Na skoczni w niedzielę było zdecydowanie mniej kibiców. Czyżby część nie wytrzymała trudów kibicowania? Co najważniejsze stali bywalce, zahartowani w boju byli w komplecie. Niedzielne kwalifikacje znów dla Romoerena. Stoch tym razem siódmy. Ładnie skoczył Piotrek Żyła, który ze skokiem na 120,5 metra był ósmy. Adam nie błyszczał. Inni również. Wszystko przez bardzo trudne warunki, podmuchy wiatru i opady gęstego śniegu. Baliśmy się, czy ten konkurs w ogóle się odbędzie.
Wszystko ruszyło jednak zgodnie z planem. Konkurs nie był imponujący. Skocznia robiła się miękka od padającego śniegu. Pierwszy przekonał się o tym Emmanuel Chedal, który upadł przy lądowaniu. Nic mu się jednak nie stało. Jeżli komuś udało się przekroczyć barierę 120 metrów to dostawał dodatkowy aplauz.
Najdłuższe skoki na odległość 123 mertów oddało trzech zawodników – Freund, Hilde i STOCH. Kto prowadził po I serii? KAMIL STOCH. Ale to nie koniec wydarzeń z I serii. Na belce siadała “dziesiątka” Pucharu Świata, oddając słabe skoki w trochę loteryjnych warunkach. Gdy na belce zasiadł Adam ktoś krzyknął – “dziś dwóch Polaków na pudle”! Małysz dobrze, agresywnie wyszedł z progu, ale źle wylądował i skoku nie ustał. Upadek wyglądał groźnie. Cała Wielka Krokiew zamarła jak nigdy dotąd. Mnie osobiście od razu wróciły przed oczy wydarzenia sprzed kilku lat, kiedy upadł Jan Mazoch. Adam nie wstawał i się nie ruszał. Cisza była czymś strasznym i miny kibiców nie napawały optymizmem. Gdy na skoczni pojawili się ratownicy z toboganem, kibiców ogarnęło przerażenie. Adam po chwili leżał w nim przykryty kocem. Po chwili cała skocznia skandowała: ADAM MAŁYSZ, ADAM MAŁYSZ…
Karetka już czekała w miejscu przeznaczonym dla ekip. Trwało to wszystko przeraźliwie długo. Brawa i skandowanie imienia i nazwiska naszego Orła z Wisły nie ustawało. Przy Adamie pojawił się Łukasz Kruczek. Jakim cudem tak szybko zjawił się na dole skoczni wie tylko on sam. Po chwili stało się coś wspaniałego. Adam o własnych siłach wstał z toboganu i udał się do domku polskiej reprezentacji. Kulał, ale szedł o własnych siłach. Widziałem to wszystko, udając się na górę sektoru C. Wiadomość ta w momencie została wszystkim przekazana. Wielka Krokiew oszalała, jakby Adam wygrał.
Dla nas było jasne. Ten incydent powinien zakończyć konkurs po I serii. Nagle wszyscy z powrotem uświadomili sobie kto po tej I serii prowadzi. Kto? KAMIL STOCH. Przerwa była dłuższa niż zwykle. I zapadła decyzja – skaczemy dalej. W II serii mieliśmy trzech Polaków – rewalacyjnego Tomka Byrta, Stefana Hulę i prowadzącego Kamila Stocha. Wiedząc, że Adamowi chyba nic groźnego się nie stało zaczęliśmy dyskutować między soby czy Kamil wytrzyma presję i wygra swój pierwszy konkurs Pucharu Świata. Tu zdania były podzielone.
Śnieg padał nadal, ale był mniej groźny dla skoczków. Skoki były dłuższe, ale nadal bez rewelacji. Niektórzy znacznie się poprawili, inni zaś skakali zdecydowanie krócej. Szybko zbliżała się chwila, gdy na belce miał zasiąść Stoch. I stało się. Kamil zasiadł na belce. Wszyscy chwilowo zapomnieli o upadku Adama. Wielka Krokiew ożyła. Kamil leciał. Dla mnie osobiście skacze w tej chwili najładniej stylowo ze wszystkich. Widać było, że będzie daleko, ale czy zdoła skoczyć blisko 130 metrów aby wygrać? Skoczył i Wielka Krokiew oszalała podobnie jak w piątek! Spiker podał – 128 metrów. Chwilę wcześniej Tom Hilde skoczył 127, więc była obawa – wygrał czy będzie TYLKO drugi. Znów krótka cisza jak przy upadku Małysza. Nota – 254,o pkt i … zwycięstwo!
Szaleństwo! Kamil Stoch pierwszy raz w karierze zwycięzcą Pucharu Świata! Niedziela miała być dla nas i … była. Ale czy choć jeden kibic na skoczni tak sobie tą niedzielę wyobrażał? Kamil potrafi nie tylko skakać – potrafi się wspaniale cieszyć. Był bardzo szczęśliwy, to było widać. Pierwsze gratulacje i całus od żony Ewy. Nartami wymachiwał we wszystkie strony.
I znów zwyciężył polski skoczek Ad… NIE – first place: KAMIL STOCH!!! Po raz kolejny tego weekendu odśpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Kamil odebrał nagrody, czek na 10 tysięcy franków. Potem przemówił do kibiców. Zwycięstwo dedykował tym, którzy w niego wierzyli.
Hitchock nie wymyśliły takiego splotu wydarzeń. Euforia, radość i szczęście przeplatało się z chwilami grozy. Ale wszystko skończyło się szczęśliwie. W dobrych nastrojach mogliśmy wracać do domu. Myśleliśmy po cichu o 300 punktach a mamy 200, ale jakie to cenne 200 punktów!
Coś o innych? Krótko – Autriacy zachowywali się jakby byli obrażeni na cały świat, bo osiągnęli dwa drugie miejsca (Kofler i Morgenstern). Znów dobrze skakał Niemiec Severin Freund. Trochę szczęścia miał Simon Ammann. Wykorzystał je w sobotę i wygrał. Zadowolony może być też Tom Hilde – trzeci w sobotę i drugi w niedzielę. W sumie z Zakopanego wywiózł 140 punktów PŚ.
Właściwie cztery dni na skoczni. Byliśmy trochę zmęczeni. Ja zawsze powtarzam: kibicowanie na żywo to ciężka praca. Ale warto. Znów przeżyliśmy coś nowego, coś, co będziemy długo wspominać.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na artykuł o Zakopanem. Zaraz po pracowitym weekendzie właściwie z całym fan-clubem wyjechaliśmy na zasłużony wypoczynek. W międzyczasie ukazał się w Gazecie Wyborczej i na stronie skijumping.pl kolejny artykuł o naszej grupie. Dziękuję za współpracę Marcinowi Hetnałowi i Tadeuszowi Mieczyńskiemu. Ten artykuł jest podsumowaniem tego, co kochamy, co robimy z pasją i zaangażowaniem. Cieszy nas to, iż ktoś to zauważa i docenia. Nasze kontakty z kibicami z wielu miejsc naszego kraju są bezcenne. Jeszcze raz dziękujemy i nadal liczymy na wsparcie.
Coraz większymi krokami zbliżają się Mistrzostwa Świata. I rzucam w Waszę stronę – dwóch Polaków na podium na Hollmenkolen?